TRUDNA I KRWAWA WALKA ANTONIO MARGARITO
Antonio Margarito (41-8, 27 KO) zapowiadał przed tym pojedynkiem, że to on wygra, a w grudniu stanie naprzeciw Miguela Cotto i kończąc udanie trylogię wyśle znakomitego Portorykańczyka raz na dobre na sportową emeryturę. Dziś nad ranem jego plany omal nie runęły w gruzach. A wszystko za sprawą Carsona Jonesa (40-12-3, 30 KO).
Meksykanin miał poważne kłopoty z okiem i pauzował przez blisko pięć lat. Wrócił dwoma punktowymi zwycięstwami, a dziś nad ranem dopisał do swojego konta trzecią kolejną "wiktorię".
Niestety dla niego już w drugiej rundzie nabawił się kontuzji tego samego oka, które puchło z każdą kolejną minutą. W piątym starciu Jones został ukarany odjęciem punktu za ataki głową. Po zakończeniu siódmego ringowy Ricardo Manjarrez zastopował pojedynek i nakazał podliczeniu punktów. Na wszystkich kartach nieznacznie prowadził wtedy Margarito - 68:64 i dwukrotnie 67:65.
Co do Gisporito, to facet prosi się o utratę wzroku..