McGREGOR PRZERYWA MILCZENIE. 'GDYBY BYŁO TROCHĘ WIĘCEJ CZASU...'
Conor McGregor (0-1) przerwał kilkudniowe milczenie po porażce w bokserskim debiucie z Floydem Mayweatherem Jr (50-0, 27 KO), któremu w niedzielę uległ w dziesiątej rundzie na gali w Las Vegas.
- Miałem niesamowity obóz i czuję, że po drobnych korektach bylibyśmy w stanie zbudować silnik na dwanaście pełnych rund i osiągnąć lepszy rezultat - stwierdził mistrz UFC.
Irlandczyk wyjaśnił, że już na sparingach miał problemy, żeby przeboksować pełny dystans dwunastu rund. Stopniowo zbliżał się do celu, ale twierdzi, że zabrakło czasu.
- Gdyby było więcej czasu, spokojnie moglibyśmy osiągnąć formę na 12 rund, i to w wysokim tempie, dzięki czemu dotrwalibyśmy do końcowych rund w trakcie walki. Czuję jednak, że każda decyzja, którą podjęliśmy, była słuszna, i jestem dumny ze wszystkich ludzi w moim obozie i z tego, co osiągnęliśmy w tak krótkim czasie - oznajmił.
29-latek nadmienił, że jeszcze nigdy, w ringu czy oktagonie, nie walczył tak długo. Walka z Mayweatherem trwała 30 minut, podczas gdy pojedynki mistrzowskie w UFC kończą się najpóźniej po 25 minutach.
Na koniec swojego oświadczenia McGregor pochwalił przeciwnika.
- Gratulacje dla Floyda za dobrze przeboksowany pojedynek. W jego pracy widać było wielkie doświadczenie i metodyczność. Życzę mu jak najlepiej na emeryturze. To świetny zawodnik. Wygrał tę walkę doświadczeniem, cierpliwością i wytrzymałością. Zawsze mu powtarzałem, że nie jest fighterem, tylko bokserem. Po walce mogę jednak z całą pewnością stwierdzić, że to solidny fighter - ocenił.
Dodał, że Mayweather "ma pewne narzędzia, które z pewnością mógłby wykorzystać w MMA". Nie ma jednak co liczyć na to, że skusi "Money" Floyda do rewanżu w oktagonie. Po niedzielnej potyczce 40-letni Amerykanin stanowczo podkreślił, że była to jego ostatnia walka w karierze.
#
#
Gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem....
Gdybyś wiedzioł, że sie obalisz to byś se usiodł....
Gdybys był prorokiem, to bys nie był żebrokiem...itd....:-)
A prawda jest taka, że Mayweather robił, co chciał w tym pojedynku....:-)