CUNNINGHAM ŻALI SIĘ NA PUNKTACJĘ, TABITI ZADOWOLONY
Steve Cunningham (29-9-1, 13 KO) zawsze był wielkim wojownikiem, ale niemal po każdej walce użala się na decyzje sędziów. Nie inaczej było i tym razem. Pięściarz z Filadelfii, w przeszłości dwukrotny mistrz świata kategorii junior ciężkiej, przegrał na punkty z Andrew Tabitim (15-0, 12 KO).
Po ostatnim gongu niezbyt porywającej walki sędziowie punktowali dwukrotnie 97:93 i zdecydowanie wyjęte z kosmosu 100:90. Trzeba przy tym dodać, że Tabiti jest promowany przez grupę Floyda Mayweathera Jr, który był współorganizatorem gali w Las Vegas.
- Nie wydaje mi się, by Tabiti reprezentował mistrzowski poziom. Według mnie to ja byłem lepszy i powinienem zwyciężyć. Nie zobaczyłem w tym chłopaku nic nadzwyczajnego. Był rzeczywiście szybki, więc dałem sobie trochę czasu na początku, lecz potem, gdy zrozumiałem, że on nie chce walczyć, zacząłem go bardziej naciskać. On jednak nie chciał podjąć rękawicy i przez niego nie daliśmy kibicom tego, co powinni obejrzeć. A przecież powinniśmy trochę popracować na nasze pieniądze i walczyć, bo za to nam się płaci. Moim zdaniem byłem lepszy - powiedział Cunningham.
- Operowałem lewym prostym i nie popełniałem żadnych błędów. Chciałem pokazać, że potrafię poboksować i pozostawałem spokojny. Cunningham to prawdziwy weteran i jeśli rzucisz się za bardzo na takiego zawodnika, potem możesz przegrać. W tej walce to ja wyglądałem jak weteran, zaś on nie zrobił wystarczająco dużo - ripostował Tabiti.
Cunn sam sobie winnny.