GERVONTA DAVIS ZNÓW PRZED CZASEM
Gervonta Davis (19-0, 18 KO) wygłupił się wczoraj na ważeniu i mając kilogramową nadwyżkę stracił tytuł mistrza świata kategorii super piórkowej federacji IBF. Dziś powygłupiał się też trochę w ringu, ale pewnie pokonał Francisco Fonsecę (19-1-1, 13 KO).
Amerykanin od początku boksował z opuszczonymi rękoma, bazując na świetnym refleksie i mocnym pojedynczym uderzeniu. Pięściarz z Kostaryki nie zamierzał łatwo oddawać pola i w drugiej rundzie oglądaliśmy kilka fajnych spięć w półdystansie. W trzeciej Davis złapał rywala w narożniku dwoma bardzo mocnymi podbródkami, ale o dziwo ten ustał i za moment starał się czymś odpowiedzieć. Po świetnym początku czwartego starcia, potem Gervonta zaczął niepotrzebnie pajacować, opuszczał ręce, wygłupiał się i przyjął kilka niepotrzebnych ciosów. W piątym wrócił do tego, co robi lepiej i znów zyskał przewagę.
W szóstej odsłonie Amerykanin skoncentrował się na ciosach na korpus, które robiły na przeciwniku chyba nieco większe wrażenie niż uderzenia na górę. Ambitny Fonseca w siódmej rundzie ostrzej zaatakował, lecz szybki i "śliski" Davis najczęściej przepuszczał te ataki. Na początku ósmej rundy Amerykanin skontrował rywala lewym krzyżowym, ponowił akcję i po krótkim sierpowym - rzeczywiście trochę w tył głowy, posłał Fonsecę na deski. Ten chyba mógł powstać, ale zrezygnowany pozostał na kolanach i dał się wyliczyć do dziesięciu.
Nie przepadam za takimi pięściarzami..