MIGUEL COTTO NA OSTATNIEJ PROSTEJ
Miguel Cotto (40-5, 33 KO) pozostaje nieugięty i zapowiada, że 31 grudnia zakończy karierę. Do tego czasu jednak zamierza jeszcze mocniej zapisać się w pamięci kibiców, wygrywając ostatnie dwie walki w wielkim stylu.
Wspaniały Portorykańczyk w najbliższą sobotę zaboksuje z Yoshihiro Kamegai (27-3-2, 24 KO) i jeśli wygra, do swojego dorobku dorzuci jeszcze wakujący pas mistrza świata federacji WBO w wadze junior średniej.
- Szesnaście lat w samym tylko zawodowym boksie to chyba wystarczająco dużo. Mam jeszcze inne rzeczy do zrobienia w życiu. Najważniejszym powodem tej decyzji jest fakt, że powinienem częściej i lepiej zajmować się swoją rodziną. W sumie to jedyny powód, ale jakże ważny - tłumaczy były mistrz świata czterech kategorii, od super lekkiej, aż po średnią.
- Miałem piękną karierę i wspominam bardzo dobrze te wszystkie lata. Jestem dumny ze swoich osiągnięć i zawsze będę wspominał ciepło wygraną nad Mosleyem czy udany rewanż z Margarito. Nie myślę póki co o tej ostatniej, grudniowej walce, tylko skupiam się wyłącznie na najbliższym rywalu. Jeśli zrobię co do mnie należy, wtedy będziemy mogli zająć się kandydatami na ostatniego rywala. Nie wiem jeszcze, kto stanie naprzeciw mnie w grudniu, lecz cokolwiek by się nie wydarzyło, wraz z końcem tego roku zakończę również karierę - dodał Cotto.