WHYTE: TA WYGRANA POMOŻE MI DOSTAĆ WALKĘ Z WILDEREM
Jutrzejszej nocy wysoko notowany w wadze ciężkiej Dillian Whyte (20-1, 15 KO) zadebiutuje na amerykańskim rynku starciem z Malcolmem Tannem (24-5, 13 KO). Ma to być tylko wprowadzenie do wielkich starć z jednym z mistrzów wszechwag w niedalekiej przyszłości.
Anglik i promujący go Eddie Hearn składali już propozycję przyjazdu na Wyspy panującemu mistrzowi federacji WBC Deontayowi Wilderowi (38-0, 37 KO), ten jednak chciał większych pieniędzy.
- Chcemy narobić tu trochę hałasu, wygrać przez nokaut i wrócić do siebie. To ma nam pomóc w doprowadzeniu do walki z Wilderem. Znalazłem się już w takim miejscu, że tak naprawdę jedna, może dwie wygrane, dzielą mnie od wielkich rzeczy. Czekamy na mistrza WBC Wildera bądź championa WBO Parkera. Oczywiście będę również dążył do rewanżu z Joshuą, lecz z czasem nauczyłem się już, że warto pozostać cierpliwym i poczekać na najlepszy moment. Efektowna wygrana nad Tannem pomoże mi dostać walkę z Wilderem - nie ukrywa Whyte.
Co ciekawe amerykańska telewizja nie pokaże na żywo występu Brytyjczyka, ale jego obóz i tak uważa ten krok za strategiczny w ewentualnych negocjacjach z drużyną Wildera.
Wy go lekceważycie, a przecież ten Whyte mógłby naszemu patolowi Szpilce wypierdolić gonga....
Whyte'a widziałbym w ostatecznym eliminatorze WBC z Jarrelem Millerem..
z Chisorą za którym nie przepada nazywa bumem to sam się powinien nazwać tak samo walka na remis i był podłączony Joshua ,Ortiz , ,Povietkin , Wilder , myśle że Miller robią mu kuku czyli ko