JUAN MANUEL MARQUEZ TEŻ IDZIE NA EMERYTURĘ!
Idzie jak po sznurku... Najpierw Miguel Cotto potwierdził, że 31 grudnia kończy karierę. Kilka godzin później rękawice na kołku zawiesił Władimir Kliczko, a po kilkunastu kolejnych godzinach oficjalnie sportową emeryturę ogłosił również inny wielki, Juan Manuel Marquez (56-7-1, 40 KO).
Jeszcze miesiąc temu sławny "Dinamita" mówił coś o ewentualnej walce z Jeffem Hornem, niespodziewanym zwycięzcą nad Mannym Pacquiao. Ale teraz - na dwa i pół tygodnia przed 44. urodzinami, wielki wojownik na dobre zdał sobie sprawę, że to już jego koniec.
Marquez przegrał pierwszą walkę w 1993 roku przez dyskwalifikację, lecz potem notował długą serię zwycięstw. Pierwszy atak na tron mistrza świata jeszcze się nie powiódł, przegrał nieznacznie na punkty, jednak dopiął swego w 2003 roku, pokonując przed czasem Manuela Medinę (TKO 7) i zdobywając tytuł federacji IBF wagi piórkowej. Dziewięć miesięcy później zunifikował jeszcze pas organizacji WBA, punktując Derricka Gainera. W 2004 roku doszło do pierwszej wojny z wielkim rywalem - "Pac-Manem". Wszystko zaczęło się zgodnie z przypuszczeniami i niesamowity Filipińczyk już w pierwszej rundzie rzucił Meksykanina trzykrotnie na deski, ten jednak przetrwał kryzys i ostro pogonił rywala, wyciągając remis.
Marquez był mistrzem świata wagi piórkowej (x2), super piórkowej, lekkiej i junior półśredniej. Do długiej listy pokonanych zawodników dopisał takie sławy jak Robbie Peden (TKO 10), Orlando Salido (PKT 12), Rocky Juarez (PKT 12), Joel Casamayor (TKO 11), czy Juan Diaz (TKO 9 i PKT 12), ale do końca zostanie zapamiętany jako tryumfator nad dwoma wielkimi legendami tego sportu - Marco Antonio Barrerą (PKT 12) w marcu 2007 roku oraz Mannym Pacquiao (KO 6) w grudniu 2012 roku. Po raz ostatni zaboksował w maju 2014 roku, punktując wysoko na kartach sędziów Mike'a Alvarado.
Poprawcie to po kłuje w oczy...