ROCZNICA STARCIA WIELKICH MISTRZÓW - JACKSON vs NORRIS
Julian Jackson (37-1, 35 KO) był już uznanym mistrzem świata wagi junior średniej federacji WBA. Dla niedocenianego i jeszcze mało znanego Terry'ego Norrisa (21-2, 12 KO) było to dopiero pierwsze mistrzowskie podejście. Dokładnie 28 lat temu - 30 lipca 1989 roku, ci dwaj wielcy mistrzowie stanęli naprzeciw siebie.
Choć było to starcie o pas World Boxing Association, a Julio Cesar Chavez toczył pojedynek "non title", to właśnie Meksykanin był główną atrakcją gali w Convention Center w Atlantic City. Ale nic dziwnego. Jackson dopiero budował swoją pozycję, bronił pasa po raz trzeci, zaś Terry'ego kojarzono głównie jako brata Orlina Norrisa. W wieku 22. lat dopiero zaczynał wychodzić z jego cienia.
Faworyzowany i sześć lat starszy "The Hawk" szukał wyzwań i wielkich nazwisk. Był na tyle zdeterminowany, że rozważał przenosiny do dywizji średniej. Organizacja WBC poszła mu nawet tak na rękę, że pomimo posiadania pasa WBA w limicie 154 funtów, był już notowany na drugim miejscu w rankingu WBC na granicy 160 funtów. Pojedynek był transmitowany w ogólnodostępnej stacji ABC. Faworyzowany mistrz przegrał wcześniej tylko raz, kiedy na jego drodze stanął inny wielki - Mike McCallum. Występujący wówczas w roli pretendenta Jackson zranił mistrza w pierwszej rundzie, ten jednak przetrwał kryzys i odpowiedział z nawiązką w drugiej, zwyciężając przed czasem. Teraz role się odwróciły. To Jackson był mistrzem, "wyjadaczem", a zmotywowany Norris ostro na niego ruszył. Historia się powtórzyła - challenger wygrała wyraźnie pierwszą odsłonę, zostając zastopowany w drugiej. Tylko że tym razem to Jackson był mistrzem i to on znokautował...
- Spodziewaliśmy się właśnie takiego rywala i takiego obrazu walki. Norris świetnie się rusza, ale nie zrobił niczego, czym nas by zaskoczył. Na taki scenariusz byliśmy przygotowani. Kilka dni temu Mike Tyson w półtora minuty znokautował Carla Williamsa. Chciałem powtórzyć jego wyczyn i i być jak Tyson. Bo potrafię nokautować tak jak on - mówił po wszystkim zadowolony z siebie tryumfator.
Po tej walce Jackson poszedł w górę do wagi średniej i zasiadł na trzy lata na tronie WBC. Tytuł stracił dopiero na rzecz Geralda McClellana, lecz raz jeszcze został mistrzem World Boxing Council wagi średniej. Kiedy zawiesił w końcu rękawice na kołku i został poproszony o zdefiniowanie swojej kariery, pomimo szybkiej wygranej nad Norrisem chwalił swojego przeciwnika. - On miał najszybsze ręce ze wszystkich bokserów z jakimi miałem do czynienia. On był naturalnie szybki, wręcz niesamowicie szybki. W czasie, w jakim normalny zawodnik zadałby jeden cios, on potrafił wyprowadzić serię złożoną z trzech uderzeń. Ustępowałem mu na pewno szybkością, natomiast kluczem do sukcesu był mój timing. Potrafiłem wejść dobrze w tempo swoją akcją i tak zneutralizowałem jego szybkość - wspominał Jackson.
A Norris? Już kilkanaście miesięcy później był nazywany "Strasznym". Potem to on nokautował, zdobywając trzykrotnie tytuł mistrza świata kategorii junior średniej i unifikując pasy WBC oraz IBF. W swoim znakomitym bokserskim CV zapisał wygrane nad takimi mocarzami jak John Mugabi (KO 1), Donald Curry (KO 8), Jorge Castro (PKT 12), Meldrick Taylor (TKO 4) czy Simon Brown (PKT 12). Największą sławę przyniosło mu jednak zwycięstwo w 1991 roku nad legendarnym "Sugarem" Rayem Leonardem. "Straszny" pobił wyraźnie wielkiego Leonarda (116:110, 119:103, 120:104), posyłając go w drugiej i siódmej rundzie na deski.
Jeśli nie macie co robić w ten niedzielny wieczór, obejrzyjcie koniecznie walkę tych dwóch wielkich bombardierów.