SZCZERY BELLEW. 'JAK OGLĄDAM SWOJE WALKI, TO MYŚLĘ: ALE GÓWNO'
Tony Bellew (29-2-1, 19 KO) przyznał, że nie lubi zbytnio oglądać swoich walk. Anglik wygrywa wprawdzie z kolejnymi rywalami, lecz nie ukrywa, że jego styl trudno nazwać efektownym.
- Pod względem techniki jestem bardzo dobry, wyprowadzam ciosy we właściwy sposób. Studiuję boks od bardzo młodego wieku, dobrze więc znam całą tę grę. Nigdy jednak nie jestem doceniany za to, co potrafię. Mój boks nie jest miły dla oka, nawet jak sam oglądam swoje walki w telewizji, to myślę sobie: "Ale gówno". Nie wyglądam ani na szybkiego, ani na bardzo silnego. Ogólnie nie prezentuję się zbyt dobrze, ale jest powód, dla którego żaden z tych zawodników z czołówki nie może mnie pokonać. Nie zostanę nigdy doceniony, lecz tak naprawdę mi na tym nie zależy - oznajmił.
W ostatnim występie 34-latek zwyciężył w marcu przez techniczny nokaut w jedenastej rundzie Davida Haye'a (28-3, 26 KO). Był to jego debiut w wadze ciężkiej. Wcześniej dzierżył pas WBC w dywizji junior ciężkiej.
Kolejną walkę zawodnik z Liverpoolu powinien stoczyć pod koniec roku. Jego przeciwnikiem znowu może być Haye, który w pierwszym pojedynku nabawił się kontuzji ścięgna Achillesa i nie mógł boksować na pełnych obrotach.
"Pod względem techniki jestem bardzo dobry"
Tony przyjal za duzo na glowe.
"Nawet jak sam oglądam swoje walki w telewizji, to myślę sobie: ale gówno"
Tu sie zgadzamy, czuje sie tak samo jak ogladam twoje walki, Tony. Do tego nie idzie cie sluchac po angielsku, brzmisz jak ostatni prymityw.
A to dobre... A Ilunga Makabu to nie był czołowy pięściarz kategorii cruser? Radzę przypomnieć sobie jaką pozycję miał choćby tu na orgu i jak pojawiała się masa głosów że Drozd uciekł na urlop właśnie by z nim nie dostać łomotu xD
Tony rzeczywiście tak ma i już pewnie będzie miał że ludzie najpierw nie dają mu najmniejszych szans a później jak wygrywa to zamiast podrapać się po swoich pustych głowach i wyciągnąć poprawne wnioski zaczyna się szukanie wymówek i kolejne zaniżanie możliwości. Miał przegrać z Makabu? Wygrał przed czasem. Haye miał go zmasakrować jednym, pierwszym uderzeniem a sam przegrał ostatecznie przed czasem.
Makabu to nie jest żadna czołówka, kogo on niby pokonał? Przypominanie wygranej z Hayem to śmiech na sali bo Haye wyszedł do tej walki z kontuzją.
W Cruiserweight pokonał Masternaka oraz Makabu, a obaj byli/są nadal top10-15 tej kategorii. Pokonał też Brudova, Cleverego (ten zszedł potem do półciężkiej) i jeszcze wcześniej McKenziego - tylko, że w półciężkiej (ten bił się z kolei o MŚ z Ramirezem - zremisował) Nie wygląda to więc tak źle u niego. Szkoda, że nie zdobył pasa w LHW. Jako mistrz dwóch ciężkich kategorii mógłby stać się pierwszym w historii mistrzem trzech najcięższych kategorii. To dlatego RJJ po dziś dzień walczy - ten rekord nie został pobity.
Tematu walki z Hayem kolejny raz wałkować mi się nie chce. Miał zmieść jednym ciosem a ostatecznie sam wylatywał zamroczony za liny. Tyle na ten temat.
Master z czasów Sauerlanda, siłowni i tego leniwego trenera (polskiego pochodzenia) co go tarczować nie chciał, to była lipa.
Spowolniony, bez kondycji a i tak trafiał Bellew prawym overhandem.
Gdyby do tego dołożył lewy na wątrobę i jakiegoś sierpa na górę to by posadził.
Walka z jednonogim Haye? Bez komentarza.
Tak Tony, masz rację.
Master w formie lub Haye w formie i rekord miałbyś inny.
W życiu trzeba mieć szczęście.
Czy widzicie Bellew w wieku Haye'a z kontuzją nogi na ringu? Ten zawodnik naprawdę ma mało atutów i zdaje sobie z tego sprawę. Woli odejść bo ta złota passa długo nie potrwa. Osobiście uważam że jest wyjątkowo przereklamowany ale szanuję za to co powiedział o swoich walkach.
"nawet jak sam oglądam swoje walki w telewizji, to myślę sobie: "Ale gówno""
Ja też tak myślę Tony, też tak myślę.