MARCUS BROWNE: WARD JEST NUMEREM JEDEN, JA JESTEM NUMEREM DWA
Marcus Browne (19-0, 14 KO) jest jednym z ciekawszych prospektów wagi półciężkiej. Za niespełna dwa tygodnie podczas gali w Uniondale, z potyczką Szpilka vs Kownacki na rozpisce, skrzyżuje rękawice ze swoim dobrym kumplem, Seanem Monaghanem (28-0, 17 KO).
Obaj panowie przepsarowali z sobą wiele rund w większych rękawicach. Teraz - o ile nie przydarzy się nokaut, czeka ich dziesięć starć. Lepszy z tej dwójki zrobi duży krok w kierunku walki o mistrzostwo świata.
- Spędziliśmy razem niepoliczalną liczbę rund na treningu, lecz nigdy nie przekroczyliśmy pewnej granicy. Zawsze darzyliśmy się szacunkiem. On będzie miał teraz przewagę kibiców, ale przecież oni nie mogą wyjść i walczyć za niego. Gdy zabrzmi pierwszy gong, w ringu będę już tylko ja i on. Sean nie dotrwa do końca dziewiątej rundy - zapowiada olimpijczyk z Londynu.
- Numerem jeden w wadze półciężkiej jest Andre Ward. Pozostaje niepokonany od trzynastego roku życia, zdobył złoto olimpijskie, a teraz jest mistrzem świata. Ja jestem numerem dwa. Chciałbym zmierzyć się ze Stevensonem bądź Cleverlym, by móc to udowodnić, ale póki co skupiam się wyłącznie na najbliższym rywalu - dodał Browne.
Kto to...?
jego sparingpartner #24 pokonywal gosci z top 200/300.
bedzie ciezka walka. pewnie sie obwola top#1 po wygranej.