BĘDZIE REWANŻ SZPILKI Z WILDEREM? 'DEPCZĘ MU PO PIĘTACH'
Artur Szpilka (20-2, 15 KO) jest tak pewny wygranej nad Adamem Kownackim (15-0, 12 KO), że powoli myśli już o rewanżu z mistrzem WBC w wadze ciężkiej Deontayem Wilderem (38-0, 37 KO).
"Szpila" przegrał z potężnie bijącym Amerykaninem w dziewiątej rundzie pojedynku, który odbył się 16 stycznia 2016 roku na Brooklynie.
- Chcę pokazać całemu światu, że moja porażka z Wilderem to był wypadek przy pracy. Złamałem wtedy rękę. Depczę Wilderowi po piętach, chcę rewanżu. Kownacki to dla mnie tylko kolejny przystanek - oznajmił.
KOWNACKI: SZPILKA SZUKAŁ WYMÓWEK >>>
Dodał, że cios, którym powalił go "Brązowy Bombardier", to typowy lucky punch.
- Tak było, uwierzcie mi. Jasne, trafił mnie dobrym ciosem i znokautował. Muszę teraz wrócić. zobaczymy, co się wydarzy, gdy spotkamy się ponownie - stwierdził.
Najpierw jednak walka z Kownackim. Ta odbędzie się już 15 lipca w Uniondale w Nowym Jorku.
No nie ten to ma nawalone w tej łabędziej szyji.
Niech Szpila obejrzy walke jeszcze raz hehe .
Podazajac ta sama bezbledna logika powinno sie rowniez wspierac takiego powiedzmy Trynkiewicza bo jakby nie patrzec to rowniez jest rodakiem a i ambicji (choc chorej) nie mozna mu odmowic.
Co do fragmentu odnosnie ciagniecia sie tepego to prosze tego typu wskazowki podsunac wlasnej starej.
Pozdrawiam cieplutko. Bez odbioru.
Dokładniej to było tak że Wilder haka mu podstawił podobnie jak niejaki David Salzburger...lol...
No ale to i tak bajki bo nikt mu tej walki nie da.
Szpilka ma racje bo do momentu przyjecia tego ciosu wygrywal walke na punkty.
Dla wyjasnienia co niektorym ktorzy twierdza ze Wilder "przygotowywal ten cios" - w jezyku angielskim okreslenie "lucky punch" odnosi sie glownie NIE do ciosu ktory byl zadany przypadkiem ALE do ciosu ktory zostal PRZYJETY przypadkiem. I tak bylo. Szpilka zagapil sie w obronie, odslonil i zaplacil cene. Gdyby nie ten blad, mialby spore sznse wygrac walke na punkty (przy zalozeniu uczciwego sedziowania).
Nie wygrywal. Szpilka nieznacznie prowadzil (oczywiscie nie na kartach sedziowskich ale nie mowimy tu o "interpretacji" sedziow tylko o rzeczywistym przebiegu pojedynku).
wildera nie obchodza za bardzo sedziowie ringowi.
KO bylo sprezentowane po drugiej, takiej samej akcji artura w krotkim odstepie czasowym. lucky punch? tak mozna nazwac kazde uderzenie po ktorym rywal pada nieprzytomny.
problem w tym, ze w kazdej walce wildera pada taki "lucky punch". washingtona namierzyl w 6 (?) rundzie, artura troche pozniej. prawde mowiac, sadze, ze washington znokautowalby szpilke.
Jak wygra z Kownackim spektakularnie, to będzie to zauważone, a gdy będą się dusić cały dystans w miarę równą walką to lipa z przyszłością i marzeniami o szczycie. W przypadku przegranej to powrót do Polski i krzyki pod hotelem Zimnocha i prowokacja do walki.
Frajera szpilkę nokautuje nie tylko Wilder ale nawet nasz Izu Ugonoh, mam nadzieję że dojdzie do tej walki...
Różnicę klas pokazał ciężki nokaut.
Co z tego że dobrze mu szło... skoro zbierał lewy i prawy.
Ten cios po którym odskoczyła mu głowa prawie o 60stopni mógł wpłynąć na jego szybkość.
Akcja w trakcie której został trafiony była:
-powtarzana wcześniej,
-musiałby barkiem zasłonić brodę ale i tak tam była luka.
Za mały arsenał aby przeżyć w kolejnej walce.
Szkoda zdrowia.
Tia a stara wie ze cpiesz synku.
Ale głupoty pierdolisz. Prowadził na punkty bo ciągle spierdalał i co jakiś czas machał swoimi słabymi jak na HW rączkami. Przecież Wilder w duchu śmiał śmiał się z tych "uderzeń". I tak, dla każdego kto choć odrobinę zna się na boksie, widać, że czarny przez całą walkę polował właśnie na ten prawy.