NIGEL BENN I STEVE COLLINS CHCĄ ZAMKNĄĆ KARIERY TRZECIĄ WALKĄ
Nigel Benn (42-5-1, 35 KO) oraz Steve Collins (36-3, 21 KO) niczym spóźnieni kochankowie dogadali się właśnie na dopełnienie trylogii. Problem w tym, że od czasu ich drugiej walki minęły już ponad dwie dekady.Czy ktoś więc będzie chciał to jeszcze oglądać?
To niewątpliwie zasłużeni, wielcy mistrzowie kategorii super średniej. Ale dziś obaj są po prostu starszymi panami. Urodzeni w 1964 roku wojownicy stworzyli w 1996 roku dwie interesujące wojny. Z obu z nich zwycięstwem przed czasem wyszedł Irlandczyk, wysyłając "Czarnego Niszczyciela" na sportową emeryturę. Benn nalegał niedawno na trzecią walkę z Chrisem Eubankiem, z kolei Collins namawiał do podjęcia rękawicy Roya Jonesa Jr. Ostatecznie zmierzą się po raz trzeci między sobą.
- To ostatni rozdział mojej kariery, jestem niczym Benjamin Button - mówi Benn, nawiązując do sławnego filmu, w którym mężczyzna wraz z upływem lat stawał się coraz młodszy. - Czuję się tak samo jak wtedy, gdy byłem 30-latkiem. Tu nie chodzi naprawdę o pieniądze, chcę zamknąć po prostu pewien rozdział - dodał.
W zupełnie innym tonie wypowiada się Collins. - A mi chodzi właśnie o pieniądze. Dzięki tej walce będę mógł dokupić sobie trochę ziemi. Nie obawiam się tego spotkania, bo przecież nie będę boksował z dwudziestolatkiem, a kimś w moim wieku. Obaj mamy więc równe szanse.
Dokładnej daty jeszcze nie ma, ale do trzeciej odsłony batalii pomiędzy Bennem a Collinsem ma na pewno dojść jeszcze w tym roku.