ME 2017: DOBRY BOKS STAWIREJA, ALE NA CLARKA TO NIE STARCZYŁO
Aleksander Stawirej (+91kg) wygrał już jedną walkę na Mistrzostwach Europy. Dziś na ringu w Charkowie w starciu 1/8 finału czekał na niego silny jak tur Frazer Clark.
Od początku widać było różnicę w sile na korzyść Anglika, ale Olek pokazywał wcześniej, że mocno - szczególnie prawą ręką, również potrafi uderzyć. Boksował mądrze, ładnie chodził na nogach, ale chyba przegrał pierwszą rundę, gdyż uderzenia przeciwnika robiły nieco większe wrażenie. W połowie drugiej rundy Stawirej huknął prawym krzyżowym i powstrzymał zapędy Brytyjczyka. Za moment trafił też ładnym lewym sierpowym i choć Clark dobrze finiszował, to drugie starcie należało się Polakowi. O wszystkim miała więc zadecydować ostatnia odsłona.
Więcej sił zachował etatowy sparingpartner Anthony'ego Joshuy, który dodatkowo osłabiał jeszcze naszego reprezentanta ciosami na korpus. Ale Stawirej nie zamierzał składać broni i do samego końca dzielnie wymieniał ciężkie ciosy z czarnoskórym gladiatorem. Równo z gongiem Frazer Clark trafił jeszcze mocnym lewym sierpowym, przypieczętowując swój sukces. Ale Stawirej postawił mu się bardzo mocno i chwała mu za to.
W innych walkach królewskiej kategorii dwukrotny mistrz świata Mahammadrasul Medżidow bardzo męczył się z Bułgarem, wygrywając niejednogłośnie na punkty. I gdyby werdykt poszedł w drugą stronę, z pewnością nie mógłby mieć do nikogo pretensji.
Warto zwrócić uwagę na reprezentanta gospodarzy. Wiktor Wichryst świetnie chodzi na nogach, swoje ciosy składa w ciekawe kombinacje i dziś mocnym lewym sierpowym poskładał Irlandczyka Deana Gardinera.
W ćwierćfinale jest też należący od dawna do czołówki na świecie Mihai Nistor. Rumun pokonał na punkty Ormianina. Wpadkę zanotował natomiast Peter Kadiru. Niemiec przez dwie i pół minuty kontrolował Kema Larsena, ale wtedy leworęczny Duńczyk skosił go z nów lewym krzyżowym. Potem Niemiec doszedł do siebie, dobrze finiszował, lecz przegrał niejednogłośnie na punkty.