ŚWIETNY BIWOL ZDEMOLOWAŁ AGNEW
Dimitrij Biwol (11-0, 9 KO) ma być nową gwiazdą wagi półciężkiej. Zresztą chyba już się nią stał. Przed momentem dał pokaz swoich wielkich możliwości przed amerykańskimi kibicami.
Naprzeciw mistrza WBA w wersji tymczasowej stanął dawny pretendent do trzech pasów, doświadczony i niewygodny Cedric Agnew (29-3, 15 KO). Ale w konfrontacji ze znakomicie dysponowanym Rosjaninem nie miał nic do powiedzenia.
Biwol już w pierwszej rundzie zranił przeciwnika lewym sierpowym, doskoczył do niego przy linach i po kilku kolejnych bombach posłał na deski. Amerykanin z trudem powstał i dotrwał do przerwy, jednak zrozumiał, że dziś przyszło mu się mierzyć z kimś wyjątkowym, być może wschodzącą gwiazdą ringów zawodowych.
W drugim starciu Rosjanin najpierw przepuścił prawy i skontrował błyskawicznym, krótkim lewym sierpem. Za moment poprawił lewym hakiem w okolice wątroby. Po obu tych akcjach Agnew się krzywił z bólu, lecz nadal stał na nogach. W trzeciej odsłonie znów "pływał" - tym razem po prawym krzyżowym. Gdy tylko starał się czymś odpowiedzieć, natychmiast nadziewał się na doskonałe kontry. Pozostawał więc schowany za podwójną gardą.
Biwol sukcesywnie i coraz mocniej go rozbijał, aż w końcu w czwartej rundzie po prawym sierpowym odebrał do reszty Agnew ochotę do walki.