TRAGEDIA NA RINGU - BYŁY ZAWODNIK UFC ZMARŁ PO WALCE BOKSERSKIEJ
Świat sportów walki żyje walką Floyda Mayweathera Jr (49-0, 26 KO) z gwiazdą MMA i mistrzem organizacji UFC w dwóch kategoriach, Conorem McGregorem. Przy tej okazji jeszcze głośniej będzie o tragedii z piątkowej nocy.
Tim Hague (MMA 21-13) to zawodnik, który walczył w wadze ciężkiej - również łapiąc się do UFC. Na koniec próbował również swych sił w boksie zawodowym, notując do tego weekendu bilans jednej wygranej przed czasem, przy dwóch porażkach.
Tym razem naprzeciw niego stanął były zawodnik futbolu amerykańskiego, jednak dużo bardziej doświadczony na ringach bokserskich Adam Braidwood (8-1, 7 KO). W konfrontacji dwóch Kanadyjczyków brylował jeden - szybszy i silniejszy fizycznie Braidwood. Już w pierwszej rundzie posłał Hague trzykrotnie na deski, choć nie były to jeszcze ciężkie nokdauny. Za to w drugiej odsłonie huknął lewym sierpowym na szczękę, po którym Tim padł na matę ringu niczym kłoda.
To był niestety dopiero początek tragedii. Hague zmarł w następstwie tego nokautu. "Mogę walczyć z każdym" - zwykł mawiać. Spoczywaj więc w pokoju wojowniku...
spoczywaj w pokoju!
nie rozumiem zestawienia tych dwóch zdań. zwłaszcza słowo "więc" jakoś tu nie pasuje. ma jakiś taki dziwny wydźwięk. coś w stylu: mówiłeś, że możesz walczyć z każdym. jak widać nie..., r.i.p.