STEVENSON: JESTEM KRÓLEM - FONFARA: WRÓCĘ SILNIEJSZY
- Widzicie co się dzieje, gdy jestem naprawdę skupiony - mówił po zastopowaniu Andrzeja Fonfary (29-5, 17 KO) zadowolony Adonis Stevenson (29-1, 24 KO). Mistrz świata wagi półciężkiej obronił pas WBC już po raz ósmy! Niestety już drugi raz kosztem naszego rodaka.
- Nie spieszyłem się, czekałem na swój cios, złapałem go lewym kiedy na mnie szedł, a wiedziałem, że tak będzie atakował. Byłem naprawdę dobrze przygotowany, nie miałem problemów z dłońmi jak wcześniej i widzieliście co się działo. Jestem królem tej dywizji i mogę zmierzyć się z każdym - zapewniał "Superman".
- Złapał mnie lewym sierpem i ten cios wszystko zmienił. Od tego momentu nie byłem już sobą. Muszę wrócić do ciężkiej roboty. Stevenson bije naprawdę mocno, to znakomity zawodnik, ale wrócę jeszcze mocniejszy - mówił przygnębiony Fonfara.
- Kontynuowanie walki nie miało sensu, bo Andrzej nie doszedł do siebie po ciosach z pierwszej rundy. Powiedziałem mu w narożniku w przerwie, żeby nawet nie zadawał ciosów, tylko się bronił, aż dojdzie do siebie. Takie rzeczy jednak się zdarzają w boksie. Do czasu tego ciosu w połowie rundy wszystko wyglądało dobrze, lecz po nim Andrzej nie był już sobą - skomentował na gorąco ten krótki pojedynek Virgil Hunter, trener Andrzeja, który poprosił arbitra o zastopowanie potyczki w 28. sekundzie drugiego starcia.
Zwyczajnie liczy się przebieg (ile się przyjęło na twarz) a nie wiek.
Człowiek trenujący boks 15 lat, nie potrafi klinczować, nie zna podstaw defensywy, jest zupełnie nie przygotowany do obrony.
Fonfara nie ma "instynktu do boksu", naturalnej gibkości, porusza się jak kołek. Nic nie zrobił by przetrwać, mógł uciekać, skakać, klinczować, możliwości są setki, ale trzeba mieć ten "instynkt".
Jego idolem był Gołota? No i poszedł w jego ślady ... kompromitacja za kompromitacją.
Podobno dobrze mu idzie w biznesie, niech do tego wróci, bo do boksu sama ciężka praca nie wystarczy, trzeba mieć po prostu talent, bo inaczej pewnego poziomu się nie przeskoczy.
Hunter to nie jest trener dla Fonfary, on jest trenerem tylko dla Warda.
Nic nie zrobił z Khanem, Quilinem, Angulo czy Berto.
Pedro Diaz czy Adam Booth byliby odpowiedniejsi
Trenuje tyle lat i koleś pokazał jakby bronił się przed pijanym zbirem gdzieś pod dyskoteką nie mając
pojęcia w ogóle o boksie .
Wróci silniejszy ale chyba pod względem przyjmowania ciosów czyli więcej będzie mógł na łeb przyjąć.
*
*
CZEKAM AZ SZANOWNY REDAKTOR DYREKTOR NACZELNY FURMI ODNIESIE SIE DO POWYZSZYCH WPISOW SZKALUJACYCH IMIE POLSKIEGO KSIECIA!!!
*
*
*
Ta porażka była do przewidzenia, a niektórzy strasznie burzeni, że Andrzej dostał wpierdol. Jak taki wstyd przyniósł, to czemu sami nie wejdziecie do ringu i pokarzecie swoje jaja i postępy w nauce.
,,Jak taki wstyd przyniósł, to czemu sami nie wejdziecie do ringu i pokarzecie swoje jaja i postępy w nauce."
To forum kibiców, nie forum zawodników boksu. Kibice zawsze obrażają zawodników, urodziłeś się wczoraj? Sam Andrzej w poprzednim występie na facebooku odwalił kaszane i teraz zbiera specjalny hejt od wielu trolli którzy liczą na kolejny ból dupy i atak w stronę kibiców z strony Andrzeja.
To jest przyczyna tego hejtu. Pompowanie balona przed walką robiło swoje, wielu prawdziwych kibiców boksu nie dało się nabrać i przewidywało po prostu KO na Andrzeju. Jego realne szanse były niewielkie
http://www.bokser.org/content/2017/04/08/145151/index.jsp
2 miesiące przed walką ludzie nie wierzyli w sukces, potem jednak natłok super newsów z obozu Fonfary ciągle wywiady jak zwykle nabrały pseudo ekspertów to samo dzieje się w czasie wyborów w Polsce.
Pewnie, że Andrzej dał dupy. Walka była okropna, ale dajcie se siana z takim atakowaniem gościa. Nie przyszło do głowy, że może chłop potrzebuje wsparcia od kibiców?
Krytykujmy, ale konstruktywnie, bez epitetów osobowych. Oczywiście chodzi mi tylko o niektóre posty. Furmi w poprzednim temacie równając kogoś z glebą miał po części rację.
Fonfara zasłużył na krytykę bo zaprezentował się fatalnie wczoraj i nikogo gorzkie podsumowania tego występu dziwić nie powinny trudno bowiem bawić się w wyciąganie pozytywów czy szukanie wymówek co często w Polsce się robiło i tworzyły się takie mity jak ten dotyczący imiennika Fonfary- również pięściarza.
A to że 99,9 % z nas wypadłoby dużo bardziej tragicznie na jego miejscu nie ma tu żadnego znaczenia bo to nie my jesteśmy bokserami zawodowymi tylko on. My jesteśmy kibicami a Ci też mają swoje prawa choćby do wyrażania swoich opinii. Jeśli Piłkarz strzela jak ślepy i nie potrafi trafić do pustej bramki nie musimy być lepszymi zawodnikami piłki nożnej, nie musimy grać w lepszym klubie od niego czy być w 200% pewnymi że sami byśmy trafili by móc wyrazić swoje zażenowanie słabym strzałem na żenującym poziomie.
Nie trzeba być pisarzem by oceniać książki. Nie trzeba być muzykiem by oceniać muzykę. I też nie trzeba być pięściarzem i to do tego lepszym by ocenić występ pięściarza.
A czy chłopak potrzebuje wsparcia kibiców? Niestety udowodnił dość dobitnie swojego czasu gdzie ma ich opinie i co o nich myśli więc raczej nikt go klepać po plecach i pocieszać nie będzie. Fonfara to facet z wysokim mniemaniem o sobie i gdy taki upada raczej ciężko się spodziewać po ludziach wielkiego współczucia i wspierania...
wyjątkowo trafna diagnoza przypadku boksera Fonfary (może w wyjątkiem porównania do boksera Gołoty, który był ZUPEŁNIE innym formatem zawodnika).
Kluczowy wg mnie jest tu (jak pisze fop) brak "instynktu do boksu", co jest powodem wszystkich kolejnych mniejszych i większych dramatów i nieszczęść Pana Andrzeja - gro jego "niemożności" (obrona twarzą, kołkowatość itp) wypływają wprost z tego.