TRENER UDERZYŁ BOKSERA W RINGU. SZUKA GO POLICJA
Policja w amerykańskim stanie Maryland poszukuje wujka i asystenta trenera Andre Dirrella (26-2, 16 KO), który po walce brązowego medalisty olimpijskiego z Aten z Jose Uzcateguiem (26-2, 22 KO) uderzył w twarz rywala 33-latka.
Dirrell i Uzcategui rywalizowali minionej nocy na przedmieściach Waszyngtonu o pas tymczasowego mistrza IBF w kategorii super średniej. Wenezuelczyk prowadził na punkty, ale został zdyskwalifikowany za uderzenie przeciwnika po gongu kończącym ósmą rundę. Dirrell padł po tym ciosie na deski, a kiedy badał go w ringu lekarz, jego rozwścieczony wujek Leon Lawson Jr ruszył w stronę zawodnika z Ameryki Południowej i uderzył go lewą ręką, nieomal wszczynając wielką bijatykę z udziałem kilku osób. Pięściarza i trenera szybko zdołano jednak rozdzielić. Później Lawson Jr po cichu opuścił halę.
Uzcategui został przetransportowany do szpitala w stolicy USA, z którego wypisano go po kilku godzinach.
- Przykro mi z powodu tego, co zrobił mój trener. To członek mojej rodziny, więc się o mnie martwił. On mnie kocha. Proszę, wybaczcie mu - skomentował wszystko Dirrell.
Sugerujesz ze skoro policja nie wkracza w akcje to znaczy ze dana sytuacja jest zchoreografowana? A co powiesz na temat klitschko-chisora?
Nie mówię, że to są ustawki, odegrane scenki, że to jest ustalone co kto zrobi po kolei. (Być może czasami tak jest, ale to mniejszość.)
To jest taki freestyle, obie strony wiedzą do czego mogą się posunąć, jest więc niepewność, trochę stresu, to jest konieczne dla naturalnego odbioru. Czasami to się trochę wymyka spod kontroli.