GATTI-WARD: MINĘŁO PIĘTNAŚCIE LAT OD WIELKIEJ WOJNY
Walka dekady, stulecia, wszech czasów? Dziś mija 15 lat od pierwszej wojny Arturo Gattiego z Mickym Wardem.
Dwaj wielcy wojownicy skrzyżowali rękawice 18 maja 2002 roku na ringu w Uncasville w Connecticut. Oczekiwania były duże, bo obaj mieli już za sobą wyjątkowe pojedynki, ale to, co wydarzyło się między linami, przerosło wszelkie oczekiwania.
Słynny trener Emanuel Steward określił dziewiątą rundę jako rundę stulecia, a cała walka przeszła do historii jako jedna z najbardziej dramatycznych i najlepszych, jakie widział ring. - Wiedzieliśmy, że to będzie kandydat do walki roku. Nie spodziewaliśmy się jednak, że będzie też kandydatem do walki stulecia - mówił Jim Lampley, który wraz ze Stewardem i Larrym Merchantem komentował ten pojedynek dla telewizji HBO.
Ward wygrał decyzją sędziów dwa do remisu. - Arturo to dżentelmen i wspaniały zawodnik. Mam do niego olbrzymi szacunek - mówił po wszystkim. - Jest bardzo twardy. Trafiałem go mocnymi ciosami, a on z rundy na rundę był coraz silniejszy - stwierdził z kolei pokonany.
Dwie pozostałe walki, które ze sobą stoczyli, na punkty zwyciężył Gatti. Po ostatniej, która odbyła się w 2003 roku, Ward zakończył karierę. Gatti boksował do lipca 2007 roku. Zginął dwa lata później w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach podczas pobytu ze swoją partnerką w Brazylii. Miał 37 lat.
Ward to przynajmniej jako tako trzymał gardę. Gatti z kolei... zero obrony, zero. Wielki Floyd pokazał dobitnie, że gigantyczne serce do walki Arturo nic nie znaczy wobec takich braków w defensywie.
W dzisiejszych czasach sedzia dawno przerwal by juz taki pojedynek.