ROBERT PARZĘCZEWSKI Z MŁODZIEŻOWYM PASEM WBO
Robert Parzęczewski (16-1, 9 KO) osiągnął największy sukces w karierze. Pokonując przed momentem w swojej Częstochowie Zurę Mekereszwilego (20-9, 16 KO) sięgnął po wakujący, młodzieżowy pas mistrzowski federacji WBO w wadze półciężkiej.
Niski, za to krępy i silny fizycznie Gruzin, początkowo próbował przyjąć cios Polaka na blok i odpowiedzieć swoim. To nie zdało rezultatu, więc zmienił taktykę i wchodził w tempo - cios na cios. Szybszy był podopieczny Grzegorza Krawczyka, do tego ładnie pracował nogami, przepuszczając większość obszernych sierpów przeciwnika. Ale gdy tylko popełnił choćby mały błąd, rywal potrafił go za to skarcić, szczególnie przy linach.
Napór oponenta z czasem narastał, a zmęczony już trochę Robert miał momenty przestoju. Mimo wszystko kontrolował cały czas to, co dzieje się między linami. Wydłużał kombinacje swoich uderzeń. Nie były to już mocne bomby, ale stopujące skutecznie zapędy Gruzina. W ostatniej rundzie Parzęczewski nie podejmował już walki, przetańczył ją, wiedząc doskonale, że z koniem nie ma się co kopać, a na punkty wygrywa.
ROBERT PARZĘCZEWSKI: SERWIS SPECJALNY >>>
I była to dobra taktyka. Bo gdy zabrzmiał ostatni gong, na kartach sędziów wynik brzmiał 96:94, 97:93 i 98:92 - wszyscy na korzyść częstochowianina.
Co do walki to z tej mąki jakiegoś wybitnego chleba nie będzie. Parzęczewski większej pyerdolniecia nie ma. Do tego od połowy walki siadła mu kondycja i nawet nie próbował skontrować i pójść za ciosem jakąś większą liczbą kombinacji. Z takim jednowymiarowym bokserem mogło to przejsc, ale niech juz dostanie walke o EBU to będzie bida. Generalnie nudna walka
Dobrze że przeciwnik był agresywny.
Super uniki Araba, szczególnie rotacje.
Odchylenia też były ok.
Prawa ręka powinna tak samo szybko lecieć do przodu jak i wracać do gardy.
U niego, raz że nie wracała to często miał ją za nisko.
Dobre nogi, refleks super.
Kolejny przeciwnik powinien być jego wzrostu.
Luxembourger walczył w kwietniu ubiegłego roku...
Gość jest tak skrajnie przeciętny, że aż żal o nim gadać.