BRONER O STRZELANINIE: KTOŚ CHCIAŁ MIEĆ NA LIŚCIE CELEBRYTĘ
Adrien Broner (33-2, 24 KO), którego policja zatrzymała przed kilkoma dniami, gdy jechał podziurawionym od kul samochodem, oznajmił, że jego niedoszły zabójca "chciał mieć na swojej liście celebrytę".
W ubiegłym tygodniu 27-letni Amerykanin miał brać udział w bójce w swoim rodzinnym Cincinnati. To wtedy padły strzały. Niedługo potem bokser został aresztowany w związku z niestawieniem się w sądzie w sprawie dotyczącej spożywania alkoholu w miejscu publicznym w 2014 roku.
Broner podkreślił, że nie przejmuje się zbytnio ubiegłotygodniowym incydentem, bo nie było to jego "pierwsze rodeo". Przyznał też jednak, że myśli o wyprowadzce z Cincinnati, aby zadbać o bezpieczeństwo swoje i bliskich.
Amerykanin chciałby wrócić na ring w czerwcu lub lipcu, dlatego prosił aresztujących go funkcjonariuszy, by ostrożniej obchodzili się z jego dłońmi i poluzowali kajdanki. Nie wiadomo na razie, kto mógłby być jego rywalem. Sam zainteresowany mówi, że chętnie skrzyżowałby rękawice np. z Terence'em Crawfordem (30-0, 21 KO).
No ba, w Stanach to norma. Idziesz sobie do sklepu, na chodniku strzelanina, słychać syreny policyjne, wiara ucieka, wreszcie wchodzisz do sklepu a tam dwóch Murzynów robi napad. Czekasz aż załatwią co mają do załatwienia, wrzucasz chlep do koszyka, płacisz i wracasz do domu. Jeśli jeszcze po drodze cię nie napadnie jakiś nożownik i nie zwinie ci portfela to już z górki.
Ot, zwykły dzień :D
W USA Murzyn, który nie brał udziału w strzelaninie to jak w Polsce dziecko, które nigdy nie miało Gwiazdki.