MENEDŻER WARDA CHCE SIĘ ZAKŁADAĆ Z PUTINEM. 'ZOBACZYSZ MASAKRĘ'
Menedżer Andre Warda (31-0, 15 KO) jest gotowy założyć się o wynik walki z Siergiejem Kowaliowem (30-1-1, 26 KO) z samym prezydentem Władimirem Putinem.
Amerykański pięściarz jest reprezentowany przez Jamesa Prince'a, założyciela wytwórni płytowej Rap-a Lot Records. Prince już w środę podczas konferencji prasowej wykorzystał coraz bardziej napięte ostatnio stosunki na linii USA-Rosja, aby promować zaplanowany na 17 czerwca pojedynek.
- Zaczniemy tam, gdzie skończyliśmy. USA kontra Rosja. Wy macie Putina, a my mamy Trumpa - mówił.
Już po konferencji impresario Warda proponował, aby prezydent Rosji przyleciał na wielką walkę do Las Vegas.
- Zapraszamy. Jeśli ma ochotę, to może z bliska zobaczyć tę masakrę, jaka będzie mieć miejsce. Niech nie będzie zaskoczony, jak Kowaliow zostanie znokautowany. Putin, zadzwoń do nas - stwierdził.
Zapytany, jak duża powinna być stawka zakładu z prezydentem, odparł, że 500 tysięcy dolarów to na pewno za mało. - Mogliby nas wyśmiać. Stać nas na więcej - powiedział.
W pojedynku z Kowaliowem Ward położy na szali tytuły WBA Super, IBF i WBO, które odebrał "Krusherowi" w listopadzie ubiegłego roku.
Sędziowie punktowi - czarni obywatele USA.
I Ward wygrywa w cuglach.
Kowal obnażony w pierwszej walce, nokdaun zamydlił oczy.
W rewanżu kokainowo-alkoholowy rusek zbierze gładkie baty bez kontrowersji i tyle z tego.
Troche beka z fanów Kowala, którzy byli przekonani że kacap znokautuje Warda w 3 rundy :D
Aż nie moge się doczekać co będą pisać po przegranej w rewanżu? Pewnie że Ward zatruł wode i jedzenie Kovala przed walką, podstawieni masażyści załatwili Kovalowi tak kręgosłup, że nie mógł używać rąk ani nóg.
E tam od razu niemożliwe :)
Obnazony to zostal Ward. Przegral pojedynek wyraznie, do tego z wcale nie najlepsza wersja Kovalev'a ktory sporo przestrzelil w tej walce. Mimo to zdecydowanie wygral ten pojedynek. Jakiekolwiek opinie uznajace ten pojedynek za chociazby "wyrownany" pozbawione sa calkowicie jakiegokolwiek obiektywizmu. Kovalev wygral walke 115-112 i to bez najmniejszego naciagania w zadna ze stron. Po pierwszych 6 rundach (i drugiej przegranej 2 punktami) Ward potrzebowal praktycznie nokautu zeby ta walke wygrac. Musialby tez wygrac wszystkie rundy od 7-12 zeby w ogole mozna bylo myslec o przyznaniu remisu. Do tego nagminnie faulowal w zwarciu, opuszczal glowe i unikal walki walczac na wstecznym. Powinienbyl dostac o najmniej 2 ostrzezenia. Sam "tackle" w stylu footbolu amerykanskiego w pierwszej czesci pojedynku kwalifikowal sie na zabranie punktu a przynajmniej powazna reprymende. Sedzia ringowy milczal. O fakcie ze zwyczajowo przy bardzo wyrownanej rundzie daje sie alboremis albo punkty zazwyczaj przyznaje sie panujacemu mistrzowi nawet nie wspomne. Nie tylko wszystkie wyrownane rundy ale nawet te ktore wygral Kovalev byly punktowane dla Warda. Juz samo przyznanie remisu byloby w tej walce krzywdzace dla Kovaleva, przyznanie challenger'owi Wardowi zwyciestwa w walce ktora spokojnie przegral to rozboj w bialy dzien.
Kacap-Czuć Upadline.Tylko ta szarancza tak mówi.Jak się korzysta z prawdziwej toalety?
Po drugie, nie zakładam się o pieniądze ewentualnie stawką mogą być wczasy w Łagrach..