FENOMENALNY ŁOMACZENKO POWRACA!
Ma 29 lat, a na półce między innymi dwa złote medale olimpijskie, dwa mistrzostwa świata i mistrzostwo Europy. Jako zawodowiec stoczył zaledwie osiem walk, ale mimo tego może się już pochwalić czempionatem w dwóch dywizjach. Niesamowity talent, wirtuoz, bokserski geniusz - takie określenia pojawiają się najczęściej przy nazwisku tego pięściarza. O kim mowa? Oczywiście o ukraińskim fenomenie, Wasylu Łomaczence (7-1, 5 KO), który dziś znowu wróci do "klatki". Podczas gali w amerykańskim mieście Oxon Hill w stanie Maryland w walce wieczoru mistrz z Białogrodu nad Dniestrem skrzyżuje pięści z wymagającym Jasonem Sosą (20-1- 4, 15 KO). Stawką tej bitwy będzie należący do gwiazdy grupy Top Rank pas mistrzowski WBO wagi super piórkowej. Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi w naszym kraju stacja Polsat Sport.
Technika nie z tej ziemi
Łomaczenko karierę amatorską zakończył z nieprawdopodobnym wręcz rekordem 396 zwycięstw i zaledwie 1 (słownie - jedną!) porażką na koncie. Ten posiadający wrodzony i doskonale oszlifowany talent do walki zawodnik imponuje w ringu szybkością, techniką, pracą nóg i precyzją. Przez zdecydowaną większość ekspertów Łomaczenko - słusznie zresztą, jest uznawany za najlepszego pięściarza amatorskiego ostatnich lat.
Warto dodać, że od samego początku za rozwojem tej gwiazdy stał ojciec Anatolij, który do dzisiaj szkoli swojego syna i to właśnie dzięki niemu jako młody chłopiec Wasyl wybrał właśnie boks, chociaż pasjonował się także hokejem. W 2007 roku podczas mistrzostw świata w Chicago Ukrainiec poniósł jedyną swoją porażkę w boksie olimpijskim. W finale wagi piórkowej musiał uznać wyższość walczącego tak jak on z odwrotnej pozycji Rosjanina Alberta Selimowa, który zwyciężył na punkty 11:6. Co ciekawe już rok później po zdobyciu mistrzostwa Europy (Liverpool), Łomaczenko odpłacił się swojemu pogromcy i to z nawiązką, stopując Selimowa już w pierwszej rundzie podczas Igrzysk w Pekinie, gdzie sięgnął po złoty medal dywizji piórkowej. Zrobił to w tak świetnym stylu, że organizatorzy przyznali mu także prestiżowy Puchar Vala Barkera dla najlepszego zawodnika turnieju. Następnie w 2009 (Mediolan) i w 2011 roku (Baku) ponownie triumfował w mistrzostwach globu, a w kolejnych igrzyskach w Londynie w 2012 roku po raz drugi z łatwością stanął na najwyższym stopniu podium (tym razem w wadze lekkiej). Niedługo po tym triumfie zaczął z powodzeniem występować w zawodowej lidze World Series of Boxing, gdzie w 2013 roku od stycznia do maja stoczył sześć zwycięskich pojedynków.
Jedna wpadka i sukcesy
Jako profesjonał występujący pod banderą grupy Top Rank zadebiutował w październiku 2013 roku nokautując niezłego Jose Ramireza (28-7, 16 KO). W następnym roku, a dokładniej w marcu, sensacyjnie otrzymał szansę, aby już w drugim zawodowym występie zdobyć wakujący pas WBO wagi piórkowej. Jedyne, co musiał zrobić noszący przydomek "Hi-Tech" Ukrainiec, to pokonać twardego Orlando Salido (43-13- 4, 30 KO). Niestety dla Wasyla doświadczony i niezwykle wojowniczy zabijaka z Meksyku okazał się jeszcze zbyt dużą przeszkodą do pokonania i ku zaskoczeniu ekspertów i bukmacherów Łomaczenko poległ minimalnie na punkty. Mimo niespodziewanej porażki, Wasyl ani myślał się załamywać, czy też toczyć później walki na tak zwane przetarcie. Już w czerwcu zmierzył się z utalentowanym i niepokonanym Garym Russellem Jr (27-1, 16 KO) o ten sam tytuł WBO i po świetnej, zaciętej dwunastorundowej potyczce, zabrał trofeum do domu. Po trzech udanych obronach w czerwcu 2016 roku Łomaczenko postanowił spróbować szczęścia w wyższej dywizji i tak w piątej rundzie znokautował bez problemów mistrza wagi super piórkowej, Portorykańczyka Romana Martineza (29-3- 3, 17 KO). W swoim ostatnim występie "Hi-Tech" tylko potwierdził skalę swojego talentu, kiedy w listopadzie zeszłego roku w niespełna siedem rund zmusił do rezygnacji słynącego z nokautującego ciosu, niepokonanego i walecznego, ale w starciu z nim kompletnie bezradnego, Jamajczyka Nicholasa Waltersa (26-1- 1, 21 KO).
Twardziel z Camden
Prawdopodobnie ten sam los co Waltersa czekać będzie w sobotę w Oxon Hill 29-letniego Sosę. Warto jednak wyraźnie zaznaczyć, że urodzony w Camden w stanie New Jersey Amerykanin to na pewno nie pierwszy lepszy "ogórek", który na sam widok wielkiej gwiazdy padnie jak rażony piorunem i da się wyliczyć. O jego jakości niech świadczy fakt, że dwa lata temu noszący przydomek "El Canito" zawodnik zaskoczył świat remisując z siejącym pogrom i zniszczenie wspomnianym wyżej Waltersem. Natomiast w połowie 2016 roku znokautował niezwyciężonego wówczas Javiera Fortunę (31-1- 1, 22 KO), dzięki czemu zdobył tytuł WBA kategorii super piórkowej. Pięć miesięcy po tym sukcesie dopisał do swojego rekordu kolejny cenny triumf, odprawiając z kwitkiem ambitnego Anglika Stephena Smitha (24-3, 14 KO).
Jeżeli lubisz oglądać w akcji nieprawdopodobnie sprawnych i błyskotliwych, a przy okazji, co ważne, efektownie walczących mistrzów, to na pewno nie możesz przegapić dzisiejszego występu Łomaczenki. Ciekawe jak ten ukraiński fenomen poradzi sobie z amerykańskim pretendentem? A może zmotywowany Sosa sprawi sensację, jaką trzy lata temu zapisał się w historii skazywany na pożarcie Salido? Kto wie? W tym sporcie sekunda nieuwagi, moment zawahania, lub słabszy dzień, kosztują naprawdę wiele. Na tym zresztą polega jego piękno, czyż nie?
Droga Aniu, wydaje mi się że fanatykiem boksu to ty nie jesteś ;). Jeśli byłabyś zorientowana w temacie, to doskonale wiedziałabyś, że młody chłopak, z praktyczne jedną walką walką na koncie nie wygrałby (oczywiście dla sędziów) z starszym, bardziej doświadczonym zawodnikiem ;). Pokaż mi boksera który umiejętnościami równał by Łomaczence... Umiesz pokazać kogoś, kto jest w ringu większym mistrzem? Ja niestety nie potrafię :)
Jeśli Salido jest rzemieślnikiem to Pani jest ułomkiem bokserskim.
Otóż to. Salido z premedytacją nie zrobił limitu i faulował całą walkę, a na mojej karcie i tak przegrał. Dzisiaj dostaje 12:0, albo przed czasem, dlatego postawił zaporową cenę za rewanż, bo wie że Vasyl zrobi z niego głupka.
"Umiesz pokazać kogoś, kto jest w ringu większym mistrzem? Ja niestety nie potrafię"
Giullermo Rigondeaux.