HBO CHCE POKAZYWAĆ KOLEJNE WALKI JACOBSA
Daniel Jacobs (32-2, 29 KO) przegrał wprawdzie z Giennadijem Gołowkinem (37-0, 33 KO), ale swoją postawą zaimponował telewizji HBO, która z powrotem chciałaby widzieć jego walki w swojej ramówce.
Przed laty Jacobs boksował już na antenie HBO, jednak ostatnio występował na innych kanałach, jako że jest związany z Alem Haymonem, który współpracuje z konkurencyjną Showtime, a także innymi stacjami w ramach swojego cyklu Premier Boxing Champions.
Według anonimowego informatora, na którego powołuje się magazyn The Ring, "Miracle Man" wywarł w marcu bardzo pozytywne wrażenie na włodarzach HBO - nie tylko postawą w ringu, ale i poza nim, gdzie zachowywał się jak na mistrza przystało. Telewizja chciałaby pokazywać także jego kolejne pojedynki, choć jak dotąd żadnych rozmów w tej sprawie nie przeprowadzono.
Keith Connolly, drugi z menedżerów Amerykanina, zareagował na powyższe doniesienia słowami, że "miło jest słyszeć, że HBO podobało się to, co zobaczyli". - Pracujemy jednak z Alem Haymonem i to z nim wszystko musimy uzgadniać. Zobaczymy, czy coś z tego zainteresowanie HBO wyniknie, czy może to tylko zwykła pochwała - oznajmił.
Jacobs jako pierwszy zawodnik wytrzymał z Gołowkinem pełny dystans dwunastu rund. Nie tylko zresztą wytrzymał, ale był nawet bliski wygranej. Mimo że był liczony w czwartej rundzie, na karcie punktowej jednego z sędziów przegrał tylko jednym punktem (114-113). Dwaj inni widzieli zwycięstwo Kazacha różnicą trzech punktów (115-112).
GGG wiadomo, ogromna siła i precyzja, ale na tle Jacobs'a widać wyraźnie było że brak mu dynamiki, próbuje wyrwać głowę jednym ciosem, rzadko wyprowadza kombinacje.
Samo niestawienie się na ważeniu przed samą walką daje dużo do myślenia...
A GGG pokazał że sparowanie z zawodnikami dużo większymi od siebie uratowało mu walkę bo była to najtrudniejsza walka w jego karierze pomimo zdecydowanej wygranej nad Jakobsem.
Uważąm też że ani Chavez ani Canello do pięt nie dorastają Jakobsowi który spokojnie obu by znokautował...
"Uważąm też że ani Chavez ani Canello do pięt nie dorastają Jakobsowi który spokojnie obu by znokautował..."
Spokojnie to GGG miał znokautował szklarza Jacobsa. Jeśli tego nie zrobił, to znaczy ze Jacobs teraz szystkich pozostałych spokojnie znokautuje. Super logika.
W limicie 160 możliwe, ale w 168 Chaveza już watpie. Ten gość nawodniłby sie do 185. Fonfara, który jest olbrzymi na tle tych wszystkich gości męczył bułe do 11 rundy i w sumie to Chavez sam sie poddał.
Co do Canelo to on jest dużą niewiadomą. Zawsze walczył z mniejszymi. Może ta najbliższa walka coś nam powie.
bo gienia prawie z nim przegral to teraz kazdego jacobs nokautuje? xD
Przynajmniej jakaś odmiana - do tej pory porażka z Gienkiem automatycznie degradowała zawodnika do roli "buma" bądź "III ligi"...