GŁOWACKI: TO MOŻE JESZCZE NIE BYĆ MOJE STO PROCENT
Sporo czasu minęło od ostatniej walki Krzysztofa Głowackiego (26-1, 16 KO). Były już mistrz świata federacji WBO kategorii junior ciężkiej powróci 22 kwietnia w Legionowie starciem z Vikapitą Meroro (28-6, 14 KO). Ale sam "Główka" przyznaje, że nie osiągnął jeszcze mistrzowskiej formy, a najlepsze dopiero przed nim.
Pięściarz z Wałcza borykał się z kontuzją prawej ręki i długą rehabilitacją. Przeszedł też operację łokcia. Stąd też pewne obawy.
- Gdyby to zależało tylko ode mnie, wolałbym wystąpić w maju na gali w Poznaniu. Wtedy byłbym gotowy nawet na dwanaście rund. W Legionowie mogę nie być przygotowany w stu procentach - przyznał w rozmowie z Mateuszem Fudalą.
W zeszłym roku Krzysiek boksował dwukrotnie. W kwietniu wysoko wypunktował Steve'a Cunninghama, broniąc pasa WBO, by stracić go porażką punktową w połowie września na rzecz Aleksandra Usyka.
To co pokazał w walce z USS było mega.
Usyk jest poza zasięgiem wszystkich zawodników tej wagi.
Zasięg, dystansowanie, nogi.
Taki duży Wasyl.
To nie ujma z nim przegrać.
A teraz on były mistrz świata ma wychodzić po Zimnochu.
Mam szacunek do jego pracy, ale powiedzcie z kim on ma szansę wygrać z lepszych zawodników wagi ciężkiej? Mówię o tych spoza pierwszej 30-tki.
Głowacki to numer 2 wagi junior ciężkiej zaraz po Usyku.
No numer dwa, jak ma takiego trenera co nie potrafi wykorzystać predyspozycji zdolnego niejednowymiarowego mańkuta? I taki Frankenstein z ukrainy lata po ringu i żałośnie punktuje zostając "legendą i gwiazdą" tylko w w Polsce? Faktycznie jest coś nie tak...
Zmienić kacapa na innego trenera, Głowacki miał naprawdę predyspozycje by się rozwijać, ale promotorzy kosztem cieć i zysków zostawili go u sowieta...