GARDZIELIK PRZED CZASEM
Utytułowany na ringach olimpijskich Kamil Gardzielik (2-0, 1 KO) nie miał prawa mieć problemów z kimś takim jak Kasjan Inglot (0-1). A i tak kompletny nowicjusz zdołał postawić się poważniej niż moglibyśmy przypuszczać.
Dwukrotny mistrz Polski seniorów już na samym początku zranił niedoświadczonego przeciwnika lewym hakiem w okolice wątroby. A jeszcze przed końcem pierwszej rundy kilka razy skarcił go po odchyleniu bezpośrednim prawym, rozbijając mu nos i wargi.
Kolejne trzy minuty to jeszcze większa demolka. Inglot przyjął dziesiątki ciosów - na zmianę na korpus i twarz, ale choć obficie krwawił, o dziwo dzielnie stał na nogach i nie zamierzał kapitulować. Koniec nastąpił dopiero w połowie trzeciego starcia. Po prawym krzyżowym na górę Gardzielik poprawił prawym na dół, posyłając rywala na deski. Ten szybko się poderwał, lecz z narożnika - w końcu, poleciał ręcznik na znak poddania.