DILLIAN WHYTE: POKONAŁBYM BELLEW DO SZÓSTEJ RUNDY
"Oszukanym ciężkim" nazywa Tony'ego Bellew (29-2-1, 19 KO) dobijający się do czołówki królewskiej kategorii Dillian Whyte (20-1, 15 KO).
Bellew rozdaje teraz karty. I czeka na obrót spraw. Do spotkania z nim jest wielu chętnych, a jednym z nich pozostaje właśnie "Łajdak" z Brixton.
Podrażniony komentarzami Whyte'a po swojej wygranej nad Davidem Haye'em bombardier z Liverpoolu zapowiedział, że za karę nie da mu szansy zarobienia. Dillian jednak nie rezygnuje i podszczypuje potencjalnego przeciwnika.
- Jestem przecież jednym z najwyżej notowanych zawodników. Bellew obraził się na mnie za to, że stawiałem na jego porażkę z Haye'em, tylko prawda jest taka, iż nawet jego sponsor spodziewał się jego porażki przed czasem. Niech więc Bellew przestanie gadać głupoty i wyjdzie ze mną do walki, jeśli chce udowodnić, że jest pełnoprawnym zawodnikiem wagi ciężkiej. Za walkę ze mną zarobi więcej niż z Wilderem czy Parkerem - przekonuje Whyte.
- Tak naprawdę Bellew pokonał faceta z jedną nogą i nawet nie zrobił tego w sposób przekonujący. Skoro ma problemy z kimś, kto stoi na jednej nodze, to jak mógłby znokautować prawdziwego ciężkiego? To oszukany ciężki i powinien wrócić do kategorii cruiser, gdzie jest mistrzem świata. A jeśli ma zamiar zostać w wadze ciężkiej, to powinien udowodnić swoją przynależność do czołówki. Gdyby starł się ze mną, pokonałbym go do szóstej rundy - dodał Whyte.
Natomiast walka ta pokazała że rzeczywiście z Dillianem nie jest najlepiej bo skoro rozbity Chisora był znacznie bliżej wygrania walki przed czasem (a z ciosu nigdy nie słynął) to nie jest Dillian aż takim zabójcą...
Co do walki z Bomberem to wcale bym się nie zdziwił gdyby to przegrał. Skoro Chisora potrafił go porządnie zranić to bardzo możliwe że i Bomber by dał radę a poza tym różnica szybkości byłaby spora. Whyte też ciosu raczej piekielnego nie ma (trafił idealnie AJ ale poza tym raczej nie błyszczy w tym aspekcie) a Bomber potrafi przyjąć.
Nie chce przeginać ale całkiem możliwe że by go ograł Tony.
Dodatkowo to Dereck po półtorej minuty z niektórych rund po prostu uciekał do narożników pod liny by łapać oddech i nic ale to kompletnie nic nie robił a Dillian wtedy jednak w większości wypadków atakował.
No ale nie ma co się sprzeczać. Ogólnie walka była ciekawa ale momentami jak dla mnie wręcz groteskowa i miałem ubaw jak i Władek Kliczko patrząc jak raz jeden raz drugi słania się i ledwo żyje po przestrzelonych cepach z zza dupy.
Whitea z Belllew obaj mają serce do walki ale też ograniczenia techniczne .
obaj też pyskacze jeden naturalny cieżki a drugi napompowany Cruser.
Chyba jednak czarny angol byłby nieznacznym faworytem ale nie skreślałbym Bellew
ani jeden ani drugi to materiał na mistrza Świata.
walka dla kasy dla Angoli
dużo bardziej bym zobaczył walke w Cruser Bellew - Bredis jak sobie poradzi z Huckiem