HAYE: UDOWODNIŁEM COŚ KIBICOM
David Haye (28-3, 26 KO) przegrał wprawdzie z Tonym Bellew (29-2-1, 19 KO), ale ma nadzieję, że swoją dzielną postawą zyskał sympatię kibiców.
"Hayemaker" od szóstej rundy pojedynku, który w ubiegły weekend odbył się w Londynie, boksował z kontuzją ścięgna Achillesa. Mimo to się nie poddał - zrobił to za niego dopiero w jedenastej rundzie narożnik.
- Udowodniłem coś kibicom. Wcześniej nie byłem zaliczany do najdzielniejszych pięściarzy. Musiałem przypomnieć ludziom, że jestem wojownikiem. Że nie poddaję się, kiedy sprawy nie idą po mojej myśli - stwierdził 36-letni zawodnik.
Anglik stracił w oczach niektórych obserwatorów w 2011 roku, kiedy po hucznych zapowiedział nie zrobił zbyt wiele w walce z Władimirem Kliczką (64-4, 53 KO), a potem próbował się tłumaczyć kontuzją małego palca u stopy.
- Dostałem wtedy to, na co zasłużyłem. Mówiłem, że zrobię to a to, a tego nie zrobiłem. Zasługiwałem na krytykę, ale życie płynie dalej - powiedział.
Wkrótce po porażce z Bellew Haye przeszedł operację. Na ring wróci najwcześniej za pół roku.
Dla mnie nadal zastanawiające jest to, jak ten Bellew ustał te ciosy? Przecież sam yeti valujevem poczuł siłę uderzenia brytola. Może ta kontuzja uniemożliwila zadanie ciosu z pełną mocą,bo przecież Bellewem ruszał Masternak.
Udowodniłeś też, że jesteś skończony. Zardzewiały, wolny i bez ciosu, bo nie mogłeś wywrócić waciaka który jeszcze niedawno walczył w 79kg. Kończ pan pierdolić, w boksie już nie osiągniesz. Teraz może Comedy Central albo Circus Soleil.
Haye nie bił na tyle mocno, dynamicznie i precyzyjnie, żeby zrobić Bellendowi większą krzywdę. Poza tym w moim przekonaniu Wałujew nie odczuł tego ciosu Haye'a tylko po prostu źle stanął. Zresztą właśnie sobie włączyłem ostatnią rundę z Wałujewem i Haye wygląda w niej lepiej niż w pierwszej rundzie pojedynku z Tonym.
taki utalentowany celebryta bokserski z naciskiem na znikający co raz szybciej talent, gdyż latka lecą,kontuzje
i to czym straszył powoli odchodzi w niepamięć ale niczym Copperfield wmówił nam iluzje o swojej obecnej potędze
która runęła niczym domek z kart i raczej dwa razy już nikt się na to nie nabierze, Davida stać jeszcze na
ciekawe walki, tylko na żadne tytuły bym już nie liczył, po prostu czas dosięgnie każdego.
To właśnie może potwierdzać że rzeczywiście przystąpił z kontuzją na blokadzie do walki,i miał nadzieję że Bellew się położyć do 5 rundy.
Co do z valujevem zobacz na slow motion, on naprawdę go z zranił.
Jedyne co David udowodnił to to że postarał się zasłużyć na pieniądze które zarobił za sobotni występ. Tylko tyle i aż tyle dla niektórych oczywiście wystarczy by zachwycać się Davidem bo potrzeba im niewiele.
Okoliczności tej walki nadal wskazują na to że u Davida nic a nic w priorytetach się nie zmieniło i tak:
- Sam wybór Tony'ego świadczy o tym że u Haye ambicje sportowe nie istnieją a liczy się tylko łatwa droga do jak największej kasy. Miał do wyboru pas WBO i walkę z Parkerem a wybrał kasowe starcie z byłym półciężkim którego miał rozwalić pierwszym uderzeniem. Rzeczywiście jaja jak arbuzy. A jak ktoś będzie chciał go chwalić za mądry wybór niech jeszcze pamięta że chwały takie dorabianie w boksie nie przynosi
- David tak naprawdę oszukał wszystkich kibiców ględząc że jest z nim wszystko ok. Ba on zapewne w głowie zakładał scenariusz w którym przegrywa z Tonym. Podjął się jednak walki udając że wszystko jest ok a zrobił to tylko i wyłącznie dla 4,5 miliona funtów. Wolał dostać ewentualny wpierdziel nie mogąc chodzić niż się wycofać bo wiedział że byłby skończony i nigdy już mógłby takiej kasy na kontrakcie na oczy nie zobaczyć (następstwo poprzednich działań). Czyli kolejny raz kasa była najważniejsza- ważniejsza nawet niż wynik walki z kimś kogo miał rozwalić nawet gdyby mu związali ręce xD
- No i ostatecznie sam wynik walki jest dla niego dosyć znamienny. Krzyczał żeby trener "szczur" nie rzucał ręcznika ratując Bombera a spotkało to jego a nie "tłustego cieniasa". Lądował na deski i wyleciał za liny z gościem który miał paść dokładnie po pierwszym trafionym ciosie w wybranej przez niego rundzie. Hmm. Bomber przyjmował ciosy i stał. Cóż...
Reasumując to Haye nic praktycznie tym swoim "heroicznym" bojem z kontuzją nie udowodnił. Gdyby po drugiej stronie był prawdziwy ciężki bez urazu ręki (Bomber miał uraz ręki choć oczywiście wiem że nikt nie weźmie tego pod uwagę xD) np Joshua z którym jeszcze niedawno ludzie dawali mu wielkie szanse na powodzenie to by nie było żadnych prób walki z kontuzją tylko szybka demolka.
Haye zawsze i wszędzie będzie jak najłatwiejszą drogą pchał się do jak największej kasy. On nie ma ani ambicji ani MOŻLIWOŚCI by bić się z najlepszymi w Hw. To nie przypadki. Te wszystkie kombinacje jak omijać walki trudne, dobieranie żałosnych bumów na rywali bądź byłych kolegów z którymi nakręcał atmosferę wielkiej "wojny".
Ale ludzi kupił. Oni pewnie i dziś by go widzieli dalej w top 5 hw xD
Dwa facet był na blokadzie.
Trzy Bomber mocno się spompował próbując go dobić w tej rundzie i może liczyli na to że nie dojdzie do siebie w czasie przerwy więc jeszcze można popróbować.
A cztery to po prostu dopóki jakoś jeszcze udawało się przetrwać szturm Haye nie poddawali bo i po co? Czekali może że zrobi to sędzia i będą mogli ponarzekać.
Żadne jaja czy twardy charakter chyba że w małym stopniu. Charakterem to by się David wykazał jakby zamiast walczyć z Bomberem wyszedł zamiast Hughiego do Parkera, odebrać mu pas i kusząc unifikacją zapolowałby na AJ/Włada bądź Wildera.
Dla mnie nadal zastanawiające jest to, jak ten Bellew ustał te ciosy?
Dlatego, że Haye walczył z kontuzją, to jest chyba dość oczywiste.
Trzeba Hayowi przyznać rację, udowodnił w tej walce, że jest wyjątkowo dzielny. Praktycznie po 5 rundzie mógł się poddać i chyba tak byłoby najlepiej. Wiele ryzykował.
moim zdaniem Haye ma taki styl ale to bylo za mało
"moim zdaniem nie koniecznie to wynika z kontuzji stopy, są pewne techniki zadawania uderzeń, że ta siła na wiele się nie zda jak np rozbijanie przedmiotów"
Moim zdaniem rozbijanie przedmiotów jest przydatne, gdy np. masz za zadanie rozbić przedmiot - wówczas pewne techniki zadawania uderzeń rzeczywiście są, ale moim zdaniem myślę, że mogą również wynikać z kontuzji stopy.
Kontuzja miala bardzo duzy wplyw na wystep Haye'a. Jak ktos kiedys boksowal (nawet amatorsko) to powinien miec swiadomosc jak duza role odgrywaja w boksie nogi. Nawet lekka kontuzja czy zbyt usztywniona kostka moze oznaczac zupelne inne poruszanie sie po ringu, niepelny skret przy zadawaniu ciosu, inne rozkladanie ciezaru ciala, podswiadomy lęk w konstruowaniu akcji ofensywnych i dobor nietypowych kątow w ataku, zachowawczosc w obronie, szybsze meczenie sie i opadanie z sil. Cos takiego wplywa na wszystko - i mowie tu tylko o stosunkowo lekkiej kontuzji ktora zawodnik czuje i ktorej ma swiadomosc wchodzac do ringu. I Haye wyszedl z czyms takim do pojedynku. A po kompletnym zerwaniu sciegna na poczatku 6 rundy to juz byl tylko "survival" z mocno ograniczona mozliwoscia poruszania sie i wciaganie przeciwnika do walki na linach stojac w miejscu, czego Haye nigdy by nie zrobil gdyby mial mozliwosc pelnego poruszania sie po ringu.
Bellew mial duzo szczescia w tej walce, do momentu kontuzji nie stanowil zadnego zagrozenia dla "polujacego" na niego Haye'a i gdyby nie kontuzja z duzym prawdopodoienstwem przegral by ta walke (jak nie przez nokaut to na pewno na punkty). U Davida moze i szybkosc i timing juz nie te co pare lat temu, ale gdyby byl w pelni zdrowy przez caly pojedynek to na kogos takiego jak Bellew spokojnie by starczylo....
Jezeli kiedykolwiek dojdzie do rewanzu to Haye bedzie caly czas faworytem.
Pełna zgoda, szkoda bo walka wyglądałaby inaczej.
Życie...
Bez spiny, ale tak bardzo nie lubicie Haye'a, że cokolwiek powie, cokolwiek by nie zrobił i tak to obrócicie przeciwko niemu. Uważam, że koleś wypracował sobie na tyle silną pozycję, że mógł sobie przebierać w rywalach. Czy tylko on jeden tak robi? Walka z Bellew gwarantowała forsę, ryzyko żadne i o ironio, powiedzmy że los bywa okrutny.
Teraz postawcie się w jego sytuacji. Napieprza go ścięgno, wie, że wyjść musi, wie, że będzie miał cholernie trudno. Co robi? Idzie na całość, liczy, ze trafi, że jakoś to będzie. Wyobraźcie sobie jego deteminacje, kiedy czuł już przed walką, że szansa pojedynku z AJ oddala się.
Boks to właśnie w dużej mierze aktorstwo, to wyjście w stronę kibiców. Haye musiał tak zagrać. Dlatego jak pisałem wcześniej, facet zaakceptował, że co ma być to będzie i dał najlepsze możliwe widowisko na jakie pozwoliły mu siły.
Według mnie ten pojedynek dalej trwa. Tym razem pomiędzy przeciwnikami oraz fanami Hayemakera. A to nie Haye czy Bellew wygrali wtedy tylko boks.
W pojedynku o ogromnej popularności, gdzie wychodził kiepski mistrz z przed pięciu lat z kontuzją i napompowany (hamburgerami) półciężki wygrał boks?
Dokladnie. W dodatku padla mu prawa czyli ta na ktorej nie dosc ze "siedzi" przez wiekszosc walki balansujac w obronie czy konstruujac kontra atak to jeszcze ta z ktorej generuje caly ruch w przód i moc podczas akcji ofensywnych.....Juz gorzej nie mogl trafic. Juz lepiej zeby nawet calkowicie zerwal sciegno np w lewej rece bo przynajmniej moglby caly czas go robic nogami i balansem glowy i ciala a do tego "szukac szansy" na konczacy prawy......
Ale za co Ty chcesz tu Haye pochwalić?? Bo nie rozumiem? Za to że mógł wybrać sobie Bombera do walki? Czy to że miał taką możliwość twoim zdaniem zasługuje na pochwały?
Tak jak napisałem wyżej. Chwilę wcześniej Haye dostał od WBO propozycję nie do odrzucenia dla kogoś z ambicjami sportowymi tj walkę z świeżo upieczonym mistrzem Parkerem który bynajmniej zachwycał swoją postawą w walkach na szczycie. Haye z tego zrezygnował mimo że byłby to najsensowniejszy krok dla kogoś kto powtarza o tym że chce być nr 1 i walczyć z najlepszymi. To nie jest postawa zasługująca na pochwały. Co z tego że niektórzy tak robią?? Czy ich wychwalam za to? Nie sądzę. Rozumiem gdyby Davidowi zdarzały się walki z słabszymi rywalami ale w Hw to cała jego kariera na tym się opierała praktycznie.
To że wyszedł do ringu z problemem zdrowotnym też dla mnie nie zasługuje na jakieś pochwały tym bardziej. Facet z takich a nie innych powodów musiał to zrobić ale czy to zasługuje na docenienie? Nie wiem może i jestem hejterem ale dla mnie ukrywanie kontuzji i wychodzenie do walki na zasadzie "może się uda" nie jest szczególnie heroicznym czynem. Szczególnie zaś mogli się wkurzyć ludzie którzy postawili na niego kasę. Facet co prawda zachęcał do postawienia kasy na Bombera jeśli ktoś realnie w niego wierzy ale skutek raczej wywołać mógł odwrotny.