HAYE: UFAM DECYZJI TRENERA
David Haye (28-3, 26 KO) zapewnił, że nie ma pretensji do swojego szkoleniowca o to, że po nokdaunie w jedenastej rundzie przerwał walkę z Tonym Bellew (29-2-1, 19 KO).
"Hayemaker" od szóstego starcia boksował z kontuzją ścięgna Achillesa. W końcu w jedenastej, kiedy po raz drugi padł na matę, trener Shane McGuigan postanowił go poddać.
- Shane dał mi pięć rund, czyli dużo czasu na to, abym odwrócił losy walki. Musiałem coś zrobić, żeby zmienić rytm tego pojedynku. Kilka razy trafiłem mocnymi ciosami, które zraniły rywala, ale nie mogłem go wykończyć. Skoro Shane rzucił ręcznik, to znaczy, że widział coś niepokojącego. Może chciał się upewnić, że będę jeszcze w stanie walczyć w przyszłości. Ufam mu. Wolałbym, żeby nie rzucał ręcznika, ale szanuję jego decyzję - powiedział 36-letni zawodnik.
Po walce Haye przeszedł operację i zapowiedział, że za kilka miesięcy będzie gotowy do powrotu na ring. Chciałby się ponownie zmierzyć z Bellew, ale ten nie określił jeszcze swoich planów na przyszłość. Nie wyklucza, że po największym sukcesie w karierze zawiesi rękawice na kołku.
https://kwejk.pl/obrazek/2910393/liiihiii.html
XDDD
Kontuzja miala bardzo duzy wplyw na wystep Haye'a. Jak ktos kiedys boksowal (nawet amatorsko) to powinien miec swiadomosc jak duza role odgrywaja w boksie nogi. Nawet lekka kontuzja czy zbyt usztywniona kostka moze oznaczac zupelne inne poruszanie sie po ringu, niepelny skret przy zadawaniu ciosu, inne rozkladanie ciezaru ciala, podswiadomy lęk w konstruowaniu akcji ofensywnych i dobor nietypowych kątow w ataku, zachowawczosc w obronie, szybsze meczenie sie i opadanie z sil. Cos takiego wplywa na wszystko - i mowie tu tylko o stosunkowo lekkiej kontuzji ktora zawodnik czuje i ktorej ma swiadomosc wchodzac do ringu. I Haye wyszedl z czyms takim do pojedynku. A po kompletnym zerwaniu sciegna na poczatku 6 rundy to juz byl tylko "survival" z mocno ograniczona mozliwoscia poruszania sie i wciaganie przeciwnika do walki na linach stojac w miejscu, czego Haye nigdy by nie zrobil gdyby mial mozliwosc pelnego poruszania sie po ringu.
Bellew mial duzo szczescia w tej walce, do momentu kontuzji nie stanowil zadnego zagrozenia dla "polujacego" na niego Haye'a i gdyby nie kontuzja z duzym prawdopodoienstwem przegral by ta walke (jak nie przez nokaut to na pewno na punkty). U Davida moze i szybkosc i timing juz nie te co pare lat temu, ale gdyby byl w pelni zdrowy przez caly pojedynek to na kogos takiego jak Bellew spokojnie by starczylo....
Jezeli kiedykolwiek dojdzie do rewanzu to Haye bedzie caly czas faworytem.
Z taką kontuzją mógł nie przepracować pełnego okresu przygotowań.
Musiał walczyć inaczej niż zwykle.
Do tego nerwy.
Gdyby był na 100% Bellew nie miałby tyle szczęścia.
Ręcznik ze strony narożnika to bardzo mądra decyzja- mógł pogłębić kontuzję, dostać ciężkie k.o.