DAVID HAYE: BELLEW TO STRATA CZASU, ALE CHCIELI TEGO KIBICE
- To będzie łatwa walka. Po prostu zdzielę tego idiotę w głowę i będzie po wszystkim. Nigdy wcześniej nie byłem w takiej formie jak teraz - zapowiada David Haye (28-2, 26 KO), który już w sobotę skrzyżuje rękawice z Tonym Bellew (28-2-1, 18 KO).
Na konferencjach prasowych i w wywiadach bombardier z Liverpoolu dokuczał "Hayemakerowi", że ten wrócił do boksu tylko dlatego, bo skończyły się mu pieniądze. David przyjmuje to wszystko z uśmiechem.
- Oni mówią, że wróciłem do boksu jako bankrut i dla pieniędzy. Tylko że mogę kupić każdy samochód o jakim zamarzę, posłać dzieci do najlepszych szkół, a dom Bellew mógłbym wykupić sto razy. O jakim więc bankructwie oni mówią? Oczywiście nie mogę się równać z Floydem Mayweatherem, ale żaden inny brytyjski pięściarz nie może się w tym względzie jeszcze równać ze mną. Cały czas trenowałem, nawet gdy nie mogłem boksować, bo byłem przekonany, że jeszcze do boksu wrócę. A wiecie dlaczego? Bo jestem przekonany, iż nie osiągnąłem jeszcze tego, na co mnie tak naprawdę stać. Oczywiście osiągnąłem sporo, bo przecież byłem mistrzem Europy, zunifikowanym mistrzem świata kategorii cruiser i mistrzem WBA wagi ciężkiej, ale moim celem było zostać numerem jeden w wadze ciężkiej. Tego jeszcze nie osiągnąłem, a na pewno stać mnie na to - tłumaczy niespełna 37-letni mocarz z Londynu. Na ostatniej konferencji dał się jednak znów ponieść emocjom.
- Skrócę cię o ten pier... łeb. Nich więc lepiej ci wszyscy twoi kibice, gdy już wrócisz po porażce do Liverpoolu, okażą ci wsparcie i pomoc, bo będziesz takiej pomocy potrzebował. Moja prawa pięść wyląduje na twojej głowie i to będzie twój koniec. Gdy zderzysz się z busem, lądujesz w szpitalu, a ja biję właśnie tak mocno. Dziś uderzam jeszcze mocniej niż w przeszłości. Kiedy wróciłem, w tych dwóch walkach z De Morim oraz Gjergjajem bardziej chodziło o to, by poczuć na nowo swoje ciało, swoje mięśnie, teraz jednak trenowałem znacznie ciężej i lepiej. Wiem więcej o sobie, lepiej oddycham podczas walki, wiem ile mogę zadać ciosów na rundę, biję bardziej regularnie, lecz przede wszystkim dużo mocniej - kontynuował zmotywowany Haye.
- Jestem lepszym zawodnikiem niż przed tymi problemami z barkiem. Przypomnijcie sobie, co reprezentowałem w latach od 2007 do 2010, a potem wyobraźcie sobie, że dziś jestem dużo mocniejszy niż wtedy. Ludzie jeszcze w to nie wierzą, bo nie mieli okazji tego zobaczyć, ale ja to czuję, widzi to mój trener i moi sparingpartnerzy. Już w zeszłym roku pokonując tych dwóch słabszych rywali czułem się dobrze, jednak nie ma żadnego porównania z tym rokiem. Biję potwornie mocno i już wkrótce kibice będą mieli okazję również się o tym przekonać. Kiedyś pokażę światu materiały z tych przygotowań w filmie dokumentalnym. Naprawdę nigdy wcześniej nie byłem w takim gazie jak obecnie. Jeśli więc nie wydarzy się nic niespodziewanego, zostało mi jeszcze kilka lat na naprawdę wysokim poziomie. Walka z kimś takim jak Bellew to tak naprawdę strata czasu, fatalne zestawienie, ale skoro chcieli tego kibice... On się sam prosił o nokaut, więc teraz go dostanie - zakończył.
Gala z Londynu od 19:00 na antenie Polsatu Sport Extra, natomiast od około 23:00 (po zakończeniu walki Masternak vs Kubicz) również na Polsacie Sport.
Mając zaś pas WBO w sposób znacznie łatwiejszy mógłby owe cele realizować. Wybrał jednak znacznie inaczej więc niech nie chrzani że nie chodzi tu tylko i wyłącznie o jak największą kasę a nie żadne udowadnianie czegokolwiek...
Bellew prawdopodobnie przegra przed czasem (choć absolutnie osobiście szans na niespodziankę mu nie odmawiam) i Haye będzie na podstawie tej walki przechwalał się jaki to nie jest mocny, jak mocno nie bije i w ogóle że jest w wieku niemalże 37 lat w najlepszej możliwej formie. Zapewne na tej stronie kilku jego fanów od razu dostanie spazmów jak to nie jest dynamiczny, potwornie silny i tego typu pierdoły (przypadkowo będą się zachwycać osoby które tak naprawdę w ogóle nie doceniają Bellewa a więc będzie to zachwycanie się wygraną nad średniakiem z wagi niżej)
Wszystko do czasu aż wyjdzie do kogoś sensowniejszego na kogo będzie stawiało już nie 5 osób na 100 tylko 90 i się skończy pitolenie o nieziemskiej formie i najmocniejszym ciosie we wszechświecie. Haye zarobi i tyle go będzie. Razem z swoim trenerem będą mogli żeglować na jachcie i leżeć całe dnie na plaży.
Belllew mimo że waleczny nie jest to wyzwanie dla Heya.
Niech zawalczy z naturalnym ciężkim typu Ortiz ,Povietkin , nawet Jennigs a już na pewno Andy Ruiz który pazuję byłby lepszym przeciwnikiem niż Bellew
Też to czytałem. Tragedia jeżeli dojdzie rzeczywiście do takiego freaku. Szczerze mówiąc mogliby odpuścić tego popka na tej gali. Szkoda że wypełniają stadion po trupach, Popek i Koksu to jest policzek w kibica, no ale teraz sąsiad z sąsiadem wezmą swoje dzieci i pójdą na narodowy na piknik zobaczyć idoli steajków i rampampam, jeszcze niech Pudzian wejdzie przy muzyce brata "zaraz cię zmiażdże HU!HU!"
Nie wiem, czy najlepsze szkoły przyjmują dzieci kolorowych o podejrzanej reputacji. A jeśli przyjmują, to znaczy to tylko tyle, że już nie ma dobrych szkół. Została nazwa.
Gdybym prowadził szkołę, to bym takiego dzieciaka natychmiast odprawił, a woźnemu polecił, by jego ojca, czyli tego klauna Haye'a, nie wpuszczał nawet na parking.
No mnie sie wydawalo ,ze to idzie w dobra strone ,Puncher ,Borek niby farbowany ekspert ale cisnie w studio ,Pindera jakie by o nim opinie nie byly ,siedzi facet w temacie...a tu jakis kurwa festyn , musialo byc badanie rynku ,i konkretna kasa ,czyli to jest dla ogladajacych "rolnik szuka zony" ,"chlopaki do wziecia" i troche ,półgłówków w wieku gimnazjalnym .