HAYE: UDERZĘ GO, KIEDY BĘDZIE JESZCZE PADAŁ
David Haye (28-2, 26 KO) nie ukrywa, że zwykły nokaut nie usatysfakcjonuje go w najbliższym pojedynku. "Hayemaker" chce, aby Tony Bellew (28-2-1, 18 KO) padł ofiarą jak najbardziej brutalnych ciosów.
- Wyprowadzam kombinacje trzech, czterech, pięciu ciosów. On nie ustoi żadnego z nich. Zamierzam go znokautować i uderzyć ponownie, zanim jeszcze padnie na matę. Ćwiczę zadawanie ciosów upadającemu obiektowi. Nie można bić, kiedy ktoś już leży, ale można, gdy jeszcze leci - stwierdził.
- Naprawdę chcę, żeby to była pokazówka, coś jak nokaut w zwolnionym tempie. Nie chcę, żeby się poddał na stołku, nie chcę też, żeby padł po ciosie na tułów. To mnie nie zadowoli - dodał.
Walka Haye-Bellew odbędzie się 4 marca w Londynie. Dla tego drugiego, mistrza WBC w kategorii junior ciężkiej, będzie to debiut w królewskiej dywizji.
ciekawe czy po walce sie przytula i dadza sobie po buziaku xd
Haye potrafi zajebiście unikać.
Mój typ; Haye przez nokaut w drugiej połowie walki.
Niech Bellewowi wyjdzie cios życia i wyśle, Haye na emeryture.(szansa w graniach błędu ale zawsze)