PETER FURY: HUGHIE SIĘ NIE POGUBI, A TYSON NIE POPEŁNI JUŻ BŁĘDÓW
Peter Fury poprowadził Tysona (25-0, 18 KO) do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej. Teraz stanie przed szansą doprowadzenia do takiego samego sukcesu swojego syna, Hughie Fury'ego (20-0, 10 KO). Ceniony angielski szkoleniowiec zapewnia, że jego potomek nie popełni takich samych błędów jak jego starszy i sławniejszy kuzyn.
Tyson Fury po zdetronizowaniu Władimira Kliczki najpierw stracił pas IBF, nie godząc się na starcie z Wiaczesławem Głazkowem. Potem - po dwukrotnym odwołaniu rewanżu z Ukraińcem, a także przyznaniu się do depresji oraz uzależnień od używek, został pozbawiony dwóch pozostałych tytułów - WBO i WBA. Jego młodszy kuzyn Hughie 1 kwietnia spotka się z nowym championem World Boxing Organization, Josephem Parkerem (22-0, 18 KO). Nie znamy jeszcze dokładnej lokalizacji, ale wygląda na to, że pojedynek zostanie rozegrany na terenie mistrza w Nowej Zelandii.
- Hughie to wyjątkowo charakterny zawodnik. Nie pije alkoholu, nie pali i unika innych używek. Szczerze mówiąc nie widzę żadnej płaszczyzny, na której mógłby polec bądź się pogubić. To spokojny, młody człowiek, który w zupełności poświęcił się dla boksu. Jestem po prostu pewny tego, że mój syn będzie równie rozsądny po zdobyciu tytułu, a z kolei Tyson nie popełni już takich błędów jak wcześniej i wyciągnie wnioski. Jestem o tym przekonany - dodał ceniony trener.
Hmmm zapomnieli dodać że nie stuka 500 panienek jak kuzyn.
Myśle że jak solidnie się przygotuję to ma duże szanse znokautować młodego Furego.
Nie pije, nie pali i nie ćpa, fajnie, urzekła mnie Twoja historia. Mayorga palił dwie paczki dziennie i był mistrzem WBA i WBC, Mike Tyson i Tyson Fury ćpali jak król Jamajski i byli czempionami wszystkiego co można było zdobyć, oczywiście Fury poza WBC, Michalczewski to ćpun i alkoholik od początku kariery, został mistrze dwóch kategorii wagowych, Morrison ćpun i sexoholik, mistrzem WBO, takich historii można przytoczyć mnóstwo wiec ta historyjka o dobrym prowadzeniu się mnie specjalnie nie przekonuje.
Tych co wymieniłeś to pikuś prawdziwym królem takiego życia to był Carlos Monzon(zresztą mój ulubiony bokser w historii
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/brutalny_zywot_carlosa_monzona_82128.html
Kiedyś o nim czytałem, to ten co palił kilkadziesiąt fajek dziennie i upijał się Whiskey w przerwie pomiędzy odsiadkami.