BROOK: CHCĘ DAĆ KIBICOM TĘ WALKĘ, ALE KHAN KOMPLETNIE ZBZIKOWAŁ
Pomimo kolejnych nieudanych negocjacji Kell Brook (36-1, 25 KO) pozostaje otwarty na wielką walkę z Amirem Khanem (31-4, 19 KO).
Wydawało się, że do wyczekiwanego od lat pojedynku Brytyjczyków dojdzie w końcu w tym roku, ale przed kilkoma dniami obozy obu pięściarzy odeszły od negocjacyjnego stołu. Khan nalegał ponoć na procentowy podział pieniędzy 70-30, na co rywal nie zamierzał się godzić.
- Khan został znokautowany w ostatniej walce, nie wiem więc, jak to jest, że chce pociągać za sznurki. Jestem gotowy na pewne ustępstwa, byle tylko doprowadzić do tego pojedynku. Ale 70-30? Chce dać mistrzowi 30 procent? Dzieciak kompletnie zbzikował - oznajmił.
- To frustrujące. Wszyscy chcą zobaczyć tę walkę, a ja chcę ją im dać. Póki co jesteśmy jednak w ślepej uliczce - dodał.
Zawodnik z Sheffield zdecyduje wkrótce, jaki będzie jego kolejny krok. Jako mistrz IBF w wadze półśredniej zobowiązany jest do walki z Amerykaninem Errolem Spence'em Jr (21-0, 18 KO), ale niewykluczone, że wybierze inną opcję.
- Wracam na salę, zaczynam stosować dietę. Zobaczymy, czy przeniosę się do kategorii junior średniej, czy będę walczyć ze Spence'em. Myślę, że będę w stanie się określić za dwa, trzy tygodnie - stwierdził.
Nie chciał go zapewne też ciężko nokautować.
Złamany oczodół? No było ciut za mocno, ale bokser dwie wagi niżej ma słabszy kościec. Jego wina że wychodził do GGG.
Brook jedzie Khana, choć obaj mają po ostatnich przegranych niezły bałagan w głowie.