BRIGGS CHĘTNIE ZMIERZYŁBY SIĘ Z OQUENDO W ANGLII
Wczoraj informowaliśmy Was o tym, że władze federacji WBA zaprosiły obozy Shannona Briggsa (60-6-1, 53 KO) i Fresa Oquendo (37-8, 24 KO) do podjęcia negocjacji w sprawie walki o wakujący pas WBA Regular wagi ciężkiej. Wydawało się, że jedyną rozsądną lokalizacją są Stany Zjednoczone, ale opcji jest znacznie więcej.
Jeden ze współpracowników Briggsa wspominał coś o możliwości rozegrania tej potyczki na Jamajce. Teraz zaś sam "The Cannon" zapowiedział, iż chętnie wróciłby do Anglii, gdzie stoczył ostatni pojedynek. Shannon trochę pomieszkiwał w zeszłym roku w Londynie i zdobył serca tamtejszych kibiców. Nie tylko walkami. Bawił ich również swoimi wystąpieniami oraz poszukiwaniem Davida Haye'a, któremu zresztą nieźle zaszedł za skórę.
Obóz Briggsa i Oquendo mają cztery tygodnie na dojście do porozumienia. Jeśli się nie dogadają, wówczas odbędzie się przetarg na organizację tego pojedynku. Pieniądze zostałyby wtedy podzielone po równo.
- Marzenia w końcu się spełniają, a historia tworzy. Chcę zdobyć ten tytuł i udowodnić wielu ludziom, że takie rzeczy są możliwe. Świetnie byłoby stoczyć ten pojedynek gdzieś w Wielkiej Brytanii. Mógłby to być Londyn, Manchester, jakieś miasto w Szkocji. Szczerze mówiąc pracuję nad tym od jakiegoś czasu, ale najlepszym miejscem byłby chyba Londyn - mówi Briggs, który w przeszłości piastował już pas federacji WBO.
A choćby za to że od kilku lat ugania się za kolejnymi mistrzami świata, tu też trzeba mieć zdrowie..
Shanon to przynajmniej ma charakter no i też pewne argumenty jak cios czy szczęka..Fres jakiś taki bezpłciowy..
Jeden i drugi w walce o taką stawkę to nieporozumienie, ale z dwojga złego wolę Canona. Sentymentalnie podchodze do bokserów z lat 90/00