RICKY HATTON: MIAŁEM MYŚLI SAMOBÓJCZE
Kiedyś był na ustach wszystkich i noszony na rękach. Nie potrafił jednak udźwignąć ciężaru sławy i pieniędzy. Ricky Hatton (45-3, 32 KO) w szczerym wywiadzie dla BBC przyznał, że już kilka razy był bliski popełnienia samobójstwa.
Sławny "Hitman" z Manchesteru zdobył tytuł mistrza świata wagi super lekkiej i półśredniej. Był jednym z liderów zestawień P4P, ale poza ringiem cierpiał. Zdarzały się narkotyki, ale największą słabością był alkohol. Potrafił wypić dwadzieścia piw dziennie. Tył w zastraszającym tempie, by potem zbijać po kilkanaście kilogramów w kilka tygodni do walki. To w końcu musiało się na nim odbić niekorzystnie. Najpierw przegrał z Mayweatherem, potem Pacquiao. Gdy wychodził do Filipińczyka, był już podobno w bardzo złym stanie. Po kilku latach próbował wrócić, ale już w pierwszym występie przegrał z Wiaczesławem Senczenką i na dobre zawiesił rękawice na kołku.
- Kilka razy próbowałem się zabić. Zdarzało się, że piłem w pubie, wracałem pijany do domu, brałem nóż i siadałem w fotelu. Płakałem histerycznie w ciemnościach. Nawet gdy nie piłem i tak zdarzało się, że miałem słabsze dni i różne pomysły przychodziły mi do głowy. Nawet takie, by się zapić na śmierć, tak bardzo byłem nieszczęśliwy i przygnębiony. Picie zaś prowadziło potem do narkotyków - wspomina niegdyś znakomity pięściarz, obecnie niezły promotor.
- Według mnie dużo więcej powinno się robić dla pięściarzy. Piłkarze mają swoich agentów, pomagają im również ich obecne bądź dawne kluby oraz różne stowarzyszenia, a bokserzy zostają sami. Poza tym dobrzy pięściarze nie wywodzą się z Cambridge, tylko osiedli komunalnych i ulic. W ringu jesteśmy sami, ale po zakończeniu kariery też jesteśmy sami. Powinno się robić dla bokserów znacznie więcej. Podbijamy świat w ringu, lecz już poza nim często dotyka nas depresja. Zobaczcie co stało się z Tysonem Furym. To co on opowiadał było dla mnie bardzo poruszające. Jeśli teraz mam słabszy dzień, po prostu dzielę się z kimś tymi informacjami. To żaden wstyd, pomaga mi to - dodał Hatton.
Alkohol odbiera wszystko.Depresja i myśli samobójcze to nic nowego po alkoholowym ciągu.
Ale niby kto ma to robić? Może Podatnik? Sami są sobie winni. Jak są na szczycie, mają kasy jak lodu to wydają na głupoty. Potem chcieliby pomocy. Pytanie dlaczego sami nie założą jakiegoś stowarzyszenia, itp.?
Masz rację. Wielka ofiara losu, która osiągnęła fortunę i sukces, oj jak bardzo jest mi go żal...
Nikt mu do ryja wódy nie lał, po prostu celebrytom odpierdala od nadmiaru luksusu i jak mają za dużo w dupie to z nudów chlają i ćpają.
Niech ludzie wreszcie zaczną z powrotem odpowiadać za swoje losy. Co innego jak zwykły człowiek wpada w depresję, często bez powodów, a co innego jak próżniak z głupoty rozwala sam siebie.