RIABIŃSKI SZUKA WINNYCH. BĘDĄ BADANIA Z WYKRYWACZEM KŁAMSTW
Promotor przyłapanego na stosowaniu dopingu Aleksandra Powietkina (31-1, 23 KO) przeprowadzi własne śledztwo w tej sprawie. Zapowiedział, że każdego członka sztabu szkoleniowego 37-latka podda w tym tygodniu testowi z użyciem wykrywacza kłamstw.
Pobrana 6 grudnia przez agencję VADA próbka wykazała obecność w organizmie rosyjskiego boksera ostaryny. Przez to już po raz drugi w tym roku Powietkinowi przeszła koło nosa walka o pas. W maju, kiedy znaleziono u niego meldonium, nie doszło do potyczki o tytuł WBC z Deontayem Wilderem (37-0, 36 KO), a przed kilkoma dniami ta sama federacja postanowiła, że nie usankcjonuje jego występu na gali w Jekaterynburgu. "Sasza" miał tam boksować o pas tymczasowego mistrza świata z Bermane'em Stiverne'em (25-2-1, 21 KO). Ostatecznie zmierzył się z Johannem Duhaupasem (34-4, 21 KO), którego znokautował w szóstej rundzie.
Andriej Riabiński, promotor Rosjanina, zachodzi w głowę, jak to się stało, że w organizmie jego pięściarza ponownie znalazła się niedozwolona substancja.
- Być może ostaryna dostała się do jego organizmu przez mięso. Nie chcemy tworzyć teorii spiskowych, ale mogło tak być, bo niektórzy hodowcy podają zwierzętom tego typu środki - oznajmił.
Kiedy sprawa wyszła na jaw, Stiverne stwierdził, że Powietkin powinien zostać dożywotnio zdyskwalifikowany za kolejne złamanie przepisów. Riabiński podkreśla tymczasem, że nawet 2-letnie zawieszenie byłoby ogromnym problemem.
- Jeśli winni są członkowie sztabu, odpowiedzą za to. Dwa lata dyskwalifikacji dla 37-letniego zawodnika to duży cios. Cała ta sprawa jest okropna. Powietkina oczyszczono z zarzutów o przyjmowanie meldonium, ale to zamieszanie rzuciło na niego cień podejrzenia. No i mamy jeszcze tę historię z oskarżeniami wobec rosyjskich sportowców. Liczę tylko na to, że zachowany zostanie zdrowy rozsądek i odbędzie się szczegółowe śledztwo - mówi promotor.
co zaskakujące Andriej nawet się nie rzuca że tak nei było, czyli stężenie pewnie nie było znikome jak w przypadku meldonium. Nie zmienia to faktu, że odżywki, mięso czy z piczy żony
w organizmie miał i tyle w temacie.
Może nawet znajdzie hodowce co powie że szprycuje krówki i świnki ostaryną, ale co z tego?
Z resztą, jakie stężenie musiało by być w zwierzęciu, że po uboju, chłodniach, zamrażarkach, gotowaniu i smażeniu nie wybiło by to wszystko tej chemii?
Zostawcie Saszke w spokoju - Ostaryna byla w miesie! lol
Team Furych tak się tłumaczył z obecności w organizmie Nandrolonu (że niby jedli hamburgery które go zawierały).
Niedawno nawet uniewinnili jednego pięściarza bodajże ale nazwiska nie pamiętam uznając że tak mogło być...
To nic nowego i nic Rosyjskiego panowie. Ogarnijcie się.
Wykrywacze klamstw, zastrzyki prawdy, jakies lekkie torturki - sledztwo nalezy nastychmiastowo oddac w rece KGB, prawda musi ujrzec swiatlo dzienne! lol
Te przetwory od mamusi, z których saszka kartofel czerpie siłę, to tak naprawdę zapas amerykańskiej tuszonki, zrzuconej nad ZSRR w 1944 albo 1945 roku. A wiadomo, na zachodzie to sama chemia. W tym i ostaryna była i meldonium. Co do meldonium, to się tylko Łotyszom wydawało, że je wynaleźli w 1979, bo na zachodzie już to dawno było. No i jadł saszka tę tuszonkę, co mu ją matka pod nos podsuwała. A że jeszcze do tego ją pieczonym w kominie kartoflem przygryzała i musztardówką ziemniaczanego spirytusu zapijał, to i rósł chłop na schwał - potomek mongołów, kałmuków i innych ludów "wszech-rusi".