KOWALIOW-WARD. TAJNA BROŃ SYNA BOŻEGO
Wszyscy odliczamy już godziny do najważniejszego pojedynku tego roku. W sobotę w nocy na ringu w T-Mobile Arena w Las Vegas Siergiej Kowaliow (30-0-1, 26 KO) będzie bronił tytułów mistrza świata WBA Super, WBO i IBF w wadze półciężkiej w walce z dawnym liderem kategorii super średniej Andre Wardem (30-0, 15 KO). Już dawno nie doszło do starcia dwóch niepokonanych pięściarzy tej klasy.
Przyznam szczerze, że jeszcze niedawno byłem przekonany, że rozpędzony Kowaliow, który demolował Cleverly'ego czy Pascala i nie oddał ani jednej rundy staremu wyjadaczowi Hopkinsowi, wykorzysta swoje kapitalne warunki, zdyscyplinowanie taktyczne oraz niedocenianą szybkość i znajdzie sposób na przełamanie Warda potężnymi ciosami prostymi. Choć nie podobał mi się boks Amerykanina w ostatnich trzech występach i jestem zdania, że nie jest już w takiej formie jak w latach 2009-12, gdy walczył regularnie z najlepszymi na świecie, dziś skłaniam się ku jego wygranej.
Są trenerzy, których obecność w narożniku pięściarza nie wróży niczego dobrego. To Buddy "Wtopa" McGirt, ostatnio również Joel Diaz, oczywiście Roger... W przypadku Warda mamy do czynienia z odwrotnym przypadkiem i wcale nie mam tu na myśli Virgila Huntera, który ukształtował Andre boksersko i do dziś stoi w jego narożniku jako główny szkoleniowiec. Chodzi o człowieka o nazwisku Mackie Shilstone. Dla większości kibiców jest całkowicie anonimowy, lecz jego doświadcznie może okazać się kluczowe w jutrzejszym pojedynku.
Dziwi mnie, że media nie piszą o tajnej broni "Syna Bożego". Shilstone to sportowy cudotwórca, który specjalizuje się w... wydłużaniu karier zawodnikom. Ten niepozorny starszy pan z siwymi włosami ma na koncie m.in. współpracę z gwiazdami NFL (Peyton Manning) i Sereną Williams, ale romansował także z boksem. Lista jego klientów nie jest długa, choć doprawdy imponująca.
W latach 80. Shilstone przygotował mistrza wagi półciężkiej Michaela Spinksa do podbicia królewskiej kategorii. Pod jego wodzą "Jinx" obudował kościec dodatkowymi kilogramami mięśni i w efekcie dwa razy wygrał z samym Larrym Holmesem. Potem Mackie pracował z Royem Jonesem, gdy ten postanowił przeskoczyć dwie kategorie w górę i rzucić rękawicę Johnowi Ruizowi. Efekt współpracy - większy i silniejszy RJJ w pełni wykonał założony przed walką plan (złamanie nosa rywalowi) i zwyciężył w wielkim stylu.
To jeszcze nie koniec! Później Shilstone wsławił się współpracą z Bernardem Hopkinsem, gdy ten po dwóch porażkach z Jermainem Taylorem przeniósł się do wagi półciężkiej na starcie z Antonio Tarverem. "Magic Man" był faworytem w stosunku 5-1, ale 41-letni "Kat" upokorzył go w ringu i wygrał do wiwatu, choć przed walką wszyscy bali się o jego zdrowie (również psychiczne).
Gdy na filmiku HBO "Road To Kovalev-Ward" zobaczyłem skupionego "S.O.G." pracującego z Shilstone'em, do mojego serca zakradło się zwątpienie. Zaintrygowany wysłuchałem wypowiedzi Andre, obejrzałem finalną konferencję prasową i nabrałem jeszcze większego szacunku do jego podejścia do sportu. Nabrałem też podejrzeń co do psychiki "Krushera", którego trudny charakter znów dał o sobie znać - Hunter twierdzi, że Siergiej jest pokłócony ze szkoleniowcem i wszystko próbuje robić po swojemu. To samo zarzucił Rosjaninowi jakiś czas temu były trener Abel Sanchez, który wyrzucił go z własnej sali, choć twierdzi, że już wtedy wiedział o mistrzowskim potencjale Kowaliowa. To wszystko sprawiło, że ostatecznie zrezygnowałem z wcześniejszego typu ("Krusher" przed czasem). Wracając jednak do Warda...
- Dobrze jest mieć przy sobie kogoś, kto rozumie, że ja przygotowuję się na wojnę. On wie, co jest potrzebne, by odnieść sukces na polu bitwy - powiedział 32-letni Andre, z kolei Shilstone porównał najnowszego pupila do dwóch poprzednich legend boksu, jakie trenował. - Bernard Hopkins był najbardziej zdyscyplinowany, Roy Jones miał największy dar. Andre Warda cechuje największa intensywność - stwierdził guru fitnessu i odżywiania.
Mackie rozumie sport. Rozumie rywalizację i walkę oraz ich psychologiczne aspekty. W pojedynku, w którym szanse rozkładały się 50-50, jego obecność przechyla szalę na korzyść Warda. To wcale nie znaczy, że "Krusher" nie może wygrać. To przecież boks - bardzo dobry Tarver znokautował wspaniałego Jonesa. Dlatego w niedzielę nad ranem wstańcie z łóżek przed godziną 6:00 i zobaczcie na żywo najciekawsze starcie 2016 roku. Zwycięzca napisze swoją legendę.
To bardzo ważny element tych przygotować do walki i napewno wielki +
Ward podobno jest w najlepszej formie od lat i fizycznej i mentalnej i mówi to jego bardzo bliskie otoczenie, które ogląda go na codzien. Jasne w sumie co mają mówić innego ? Ale ja naprawde odnosze wrażenie, że Ward w sobote dokona czegoś niesamowitego i zamknie poraz kolejny usta krytykom.
Jeśli pokona Kowala będzie niekwestionowanym królem kategorii SMW oraz LHW, a także numerem 1 rankingu P4P. Bezdyskusyjnie. Mam tylko nadzieje, że psychoboie GGG w koncu spuszczą głowe w dół i przyznają, że Ward to kompletnie inny level i przestaną zestawiać go z Gienkiem.
Bez przesady z tym Mackie Shilstone'm, Ward to pelny profesjonalista i zawsze wchodzil do ringu w "top shape" na dlugo zanim zaczal wspolprace z dziadkiem od fitness'u.....Wydaje mi sie ze to nie przygotowanie fizyczne bedzie decydujace w tej walce a impakt Mackie'ego na forme Warda nie bedzie taki wielki jak sie wszystkim wydaje z prostego wzgledu ze Ward na dlugo przed dziadkiem prezentowal przygotowanie fizyczne na bardzo wysokim poziomie i nie sadze zeby Mackie mogl z niego nie wiadomo ile extra wykrzesac....Kovalev tez bedzie napewno w mega formie i o to nie musimy sie martwic.
Shilstone powinien pracowac z zawodnikami typu Arreola, Stiverne czy Ruiz Jr - czyli tam gdzie moze zrobic roznice.....
Było też o treningach Hopkinsa, który jego zdaniem na tym etapie kariery musiał przenieść się w górę, by zachować ważne atuty. Kiedy Tarver męczył się ze zbijaniem i zapewniał, że znokautuje dziadka, Bernard cały obóz przetrenował przy wadze 183 funty, którą wniósł potem do ringu. Resztę wszyscy znają.
To naukowe podejście Shilstone'a i trafne diagnozy pozwalają mi myśleć, że teraz dostrzegli coś u Kowaliowa i przygotowali się, by obnażyć jakąś cechę i zneutralizować jego atuty.
No w takim razie zobaczymy, czy jest takim geniuszem ktory "zauwaza rzeczy ktorych nie dostrzega nikt inny".....Zawsze postrzegalem Shiltone'a jako trenera fitnessu, zreszta Kovalev to nie klocek Ruiz tylko radziecka maszyna do zabijania w sile wieku w limicie do 175 llbs.....Nie ma za bardzo co porownywac....
Tez juz nie moge sie doczekac. Jak pisalem juz wczesniej wydaje mi sie ze kazdy wynik typu "nieznaczna przewaga" albo "w miare wyrownany" pojdzie na punkty dla Warda. Walka w Las Vegas z amerykanskim pupilem, sowiet delikatnie mowiac nie powinien raczej liczyc na specjalne traktowanie w Nevadzie....
Albo Kovalev Warda znokautuje, albo tak zdominuje na punkty (co jest malo prawdopodobne) ze nie bedzie innego wyjscia jak przyznac mu zwyciestwo. Kazdy inny scenariusz premiowac bedzie syna bozego.
Osobiscie wydaje mi sie ze Ward sie przeslizga, uniknie nokautu i wygra nieznacznie na punkty natomiast sercem jestem za Sergey'em i to jemu bede kibicowal.
Mnie najbardziej ciekawi czy faktycznie siła Kowala spowoduje u Warda mocny wsteczny i obawe przed ciosami. Ward nigdy nie panikował w obronie. Jeśli zacznie panikować przez siłe ciosów i umiejętności skracania Kowala to przegra. Hopkins spanikował, bał się. Mam wrażenie, że myślał "Jestem dziadkiem po co mi to, 12 rund z nim w ringu i tak wygląda dobrze"
Wszystko okaże się już w niedziele nad ranem :) 50/50 klasyczne, Kowal faworytem bo to zunifikowany czempion dywizji, ale ja wierze, że Ward wygra na punkty, bez kontrowersji.
I weźmy pod uwagę, że ani przed walką z Kowaliowem Hopkins ani Adrne teraz, nie mieli tak silnego zawodnika jakim jest Rosjanin. Można sobie prawić sztukaterię pojedynku jakimi to oni są technikami.
Rusol idzie do przodu, tratując zawodników. Ward na wstecznym będzie przegrywał rundy a jak zaatakuje, zostanie skarcony. On nie ma za to jak skarcić oponenta, wata w łapie, koleś z s. średniej staje na czele z zawodnikiem dysponującym siłą cruisera. On jak wszystkich rozbije to pewnie przejdzie do CW i tam wszystko znowu będzie zgarnywał.
i jego techniki
matrix ringu
będą niezłe triki
Andre wspaniały
Sergiej niby pewny
a w środku
już dobrze ugotowany
kosmiczne starcie
się szykuje
kto z kim wygra
Ward już kontempluje
wygląda jak Rainman boksu
Dustin Hofmann
w pięściarskiej kreacji
w autystycznym stylu
IQ ringowe
wysokie niebywale
w dodatku siła uderzenia
przeciwnika rozgniata trwale
a oprócz tego umie
nawet boksować
trudno zwycięzce
w tej chwili wytypować
niemniej Syn Boży
może być tylko jeden
on zagra Krusher zatańczy
for Andre only Heaven
bo wielka inteligencja
zawsze wygrywa
z brutalną siłą
tak było jest i będzie
oby znowu się
to potwierdziło
Walka rzeczywiście potoczyć się może bardzo różnie. Tak jak wspomniał hayabooza mnie również ciekawi jak Ward poradzi sobie z siłą rażenia Kovaliowa. Walcząc z Kovaliowem pięściarze wyglądają podobnie jak przeciwnicy GGG czyli jakby wyszli do bójki na gołe pięści a tu okazuje się że przeciwnik ma na obu dłoniach kastety. Ta moc potrafi sparaliżować bo sprawia że pięściarz zaczyna bardziej martwić się o to by nie przyjmować niż o to by samemu działać.
Ciekawe starcie a kiedy ważenie?
Mówią, że Ward zrobi, co konieczne, by wygrać. Żeby nie było odwrotnie. Jeśli Ward wygra kilka pierwszych rund - w co nie wierzę - to może się zrobić bardzo intensywnie. Ring będzie się zmniejszał z każdą rundą, a gniew "Łomociarza" narastał. ...Boję się o Warda.
Ward bardzo dobrze używa przedniej ręki,a lewy sierpowy to chyba jego najlepszy cios
Po mojemu,to własnie te elementy walki bokserskiej zadecydują o wyniku walki,a nie kto komu pomagał w przygotowaniach.
Chociaż trzeba pochwalić szanownego redaktora za spostrzegawczosc.
-- a ja trochę boję się o Kovala, gdy nie będzie dosiągał Soga tak, jakby chciał i zacznie się frustrować. Najgorszy scenariusz (o tym Koval zresztę poniekąd mówił). Liczę jednak , że w poledynku mentalnym zwycięży Ruski i pogoni syna bożego przed czasem.
Link do Grovesa gdyby ktoś chciał obejrzeć
"Lewe proste Chilemby wchodziły w Kowaliowa jak w masło."
Bądźmy poważni. Chilemba wygrał jedną lub dwie rundy. A to bardzo dobry zawodnik. Z kolei ośmiorundowiec Barrera "urwał" Wardowi co najmniej 3 rundy. Po prawdzie, to było ich więcej, ale te trzy, bodaj 4, 7 i 11, to były bezdyskusyjne tryumfy, tam przewaga Kubańczyka była absolutna. Barrera trafiał czyste prawe sierpy na szczękę, wsadzał potężne bodyshoty. Każdy może to zobaczyć. Także, jeśli Kowal źle wypadł na tle Chilemby, to Ward na tle Barrery wypadł tragicznie.
Poza tym, wielu rzeczy nie wiemy o współczesnym Wardzie. Walczył tylko z Barrerą, a o nim też nic zasadniczo nie wiemy. Jeśli Barrera jest dobry i da świetną walkę Szabrańskiemu w grudniu, to Ward jest lekko past prime i może coś w ringu pokazać. Ale jeśli Barrera to zwykły przeciętniak, który zostanie przez Szabrańskiego łatwo obity, to do ringu z Kowalem wejdzie Ward ostro past prime i zastanie zdemolowany w kilka rund.
Ta walka jest swoistą niewiadomą, bo wiemy tylko o jednym zawodniku, że jest gotowy. O drugim tego nie wiemy, ale z powodów rozrywkowych i marketingowych zakładamy, że też jest gotowy.