URATUJCIE ASTORIĘ?!
Uratujcie bydgoską Astorię
W Sprawozdawczo-Wyborczym Kongresie Kujawsko-Pomorskiego Okręgowego Związku Bokserskiego, który odbył się niedawno, bezapelacyjnie zwyciężył grudziądzki działacz, Kazimierz Kiczyński - osoba znana i szanowana w pięściarskim środowisku. Przez wiele lat organizator bokserskich imprez i ,jak sam podkreśla, rekordzista w tej branży. Pan Kazimierz przez wiele lat był także pięściarskim arbitrem klasy krajowej, a teraz, będąc na szczycie, piastuje stanowisko supervisora zawodów, jednocześnie nauczyciela adeptów sędziowskiej sztuki. Dziś dla tych ostatnich stał się mentorem i człowiekiem, który posiada wiedzę w temacie olimpijskiego boksu. To chwalebne, zarazem zobowiązujące dla obecnego sternika Kujawsko-Pomorskiego OZB. Ale czy jest on w stanie dalej skutecznie poprowadzić w wymienionym regionie działalność okręgowego związku ? W tym przypadku mam obawy. Przecież Ameryki nie odkryłem. Doskonale się orientuję, że sponsorów jest jak na lekarstwo, a boks w tym województwie stał się sportem niszowym. Ustępuje zdecydowanie koszykówce, siatkówce, lekkiej atletyce, kolarstwu, nie wspominając o kopanej piłce. Poza tym społecznych pasjonatów jest coraz mniej, a w niektórych zebraniach poprzedniego zarządu uczestniczyły zaledwie trzy osoby (!). Te niezbyt pomyślne prognozy, jakiś czas temu, ujawnili prezes Kazimierz Kiczyński i jego poprzednik Krzysztof Chojnacki.
Wózek na chwiejnych kołach
Sytuacja nie napawa optymizmem. Zważywszy na fakt, iż w nowym zarządzie zaszły niewielkie, kosmetyczne zaledwie zmiany, a młodych, prężnych działaczy (czytaj menedżerów) nie widać. Co gorsze - trzeba ich szukać z lupą o piekielnie silnym szkle. Uważam, że sam Kiczyński (w wyborach nie miał kontrkandydata), jeżeli nie będzie miał fachowego wsparcia, tego wózka nie pociągnie. Ten przecież stoi na chwiejnych kołach, które z coraz większym piskiem nie mogą podążyć za najlepszymi. Kibice od dłuższego czasu czekają na olimpijski medal i sukcesy na międzynarodowym ringu. Sam Eryk Apresyan z Zawiszy to za mało. Talent pięściarza Astorii Dawida Jagodzińskiego coraz bardziej przygasa. Podobnie jest u kobiet, gdzie liderką w regionie jest zawodniczka toruńskiego Pomorzanina Aneta Rygielska. To już wszystkie perełki, jakimi dysponuje pomorsko-kujawski region. Nie chciałbym zanudzać i powracać do przeszłości, ale nie mam wyboru. Kiedyś była liga, kiedyś był Zawisza. Były też inne kluby zasilające wojskową drużynę. Mam na myśli Pomorzanina Toruń, bydgoską Astorię, Ruch Grudziądz czy FAM Chełmno. Jednak to już przeminęło z wiatrem.
Bogate tradycje i kolejne wyzwanie
Dziś ogromne problemy z siedzibą ma bydgoska Astoria. Obecna siedziba ma ulec zburzeniu. Na jej miejscu ma wybudowany zostać ośrodek rekreacyjny. Z Astorii pochodzi przecież wicemistrz olimpijski, złoty medalista mistrzostw Europy, Jerzy Adamski. Ten klub w ostatnich trzech dekadach należał do czołowych na krajowym młodzieżowym ringu (1987 rok - 1 miejsce w Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży, 1991 rok - 1 miejsce w mistrzostwach Polski juniorów, 1992 rok - 3 miejsce w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży, 1993 rok - 3 miejsce w MP juniorów). To tu pierwsze pięściarskie szlify zdobywał brązowy medalista mistrzostw świata i Europy, Aleksy Kuziemski. Na razie tylko Andrzej Lewandowski i Krzysztof Łajdyk , członkowie zarządu K-P OZB, są zainteresowani tym tematem. Ale właśnie oni są bezpośrednio zaangażowani w działalność "Asty". By nie dopuścić do likwidacji, mającej bogate tradycje w grodzie nad Brdą sekcji bokserskiej, przed nowym zarządem kolejne wyzwanie. Żeby nie zaprzepaścić wieloletniego dorobku należałoby jak najszybciej podjąć starania o zabezpieczenie sali treningowej. Ale czy się z tego wywiąże? Jeśli jednak klub nie będzie miał mocnego wsparcia, wówczas może zniknąć z pięściarskiej mapy Polski. I w tym przypadku nie chciałbym być złym prorokiem, a może to nastąpić. Stary zarząd nie pomógł, a i nowo wybrany może też nie podołać. Oby tak się nie stało...
... czy Astorię czeka to samo co 'Warszawską Legendę - świątynię pięściarską' zaniedbaną i porzuconą przez kolejnych działaczy - ukochaną 'GWARDIĘ'?!
Przed tym budynkiem nie ma ogólnodostępnego parkingu!
A sekcja bokserska w rękach K.Łajdyka to dramat. Człowiek, który jest beznadziejnym trenerem. Przez lata było ok, bo chłopacy wpadali potrenować, puszczono ich czasem na zawody i utalentowani coś wygrali. Jechał na takim wózku do momentu aż nie zdecydowano się zrównać z ziemią prehistorycznego obiektu.
W czym problem? Nie w tym,że boks umiera, a nie ma komu rozsądnie zarządzać i przede wszystkim szkolić!
W Bydgoszczy jest kilka klubów ze sportami walki, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem (w tym treningi bokserskie). Dlaczego? Bo ludzie przykładają się do uczenia technik czy to dzieci, nastolatków, osoby dorosłe i starsze.
Jak się latami nie robiło niczego dla klubu to nie ma co ryczeć,że coś umrze jak się budynek zburzy. Sekcja by żyła to by się przenieśli i po krzyku. Zawodnicy mają gdzie trenować, kwestia tego czy ktoś będzie chciał wpuścić ich z obecnym trenerem, bo wątpie by była kasa na otwarcie czegoś w innym miejscu (skoro ze sprzętem w klubie też dramat).
Pozdrawiam.
Nie, nie jestem rozgoryczonym trenerem. Miałem związek z różnymi sekcjami klubu. Pierwszy 20 lat temu.
Treningi u Łajdyka były żenujące. Skakanka, walka z cieniem, worek, trochę brzucha, sporadycznie sparing jak sobie kogoś wybrał na 2 rundy. Tylko jedna sprawa - każdy robił to jak chciał. Nikomu nie zwracał uwagi, nie motywował, nie poprawiał, NIE UCZYŁ! Nie miał żadnego autorytetu i większość chłopaków wolała treningi z trenerem, który brał w nich czynny udział, wymyślał kombinacje, tarczował z młodymi bokserami. Niestety miał problemu z nałogiem i jego zajęcia stanowiły jakieś 10-15% wszystkich.