MARQUEZ: PACQUIAO SIĘ BAŁ, TO JUŻ NIE JEST TEN SAM ZAWODNIK
Największy rywal Manny'ego Pacquiao (59-6-2, 38 KO) twierdzi, że walka z Jessie'em Vargasem (27-2, 10 KO) stanowiła kolejny dowód na to, że Filipińczyk nie jest sobą od czasu porażki przed czasem w 2012 roku.
Niespełna cztery lata temu Juan Manuel Marquez (56-7-1, 40 KO) ciężko znokautował "Pac Mana" w szóstej rundzie. Pięściarz z Azji stoczył od tego czasu sześć walk, z których pięć wygrał - wszystkie na punkty. Vargasa pokonał w nocy z soboty na niedzielę na gali w Las Vegas, zdobywając pas WBO w kategorii półśredniej.
- Pacquiao momentami był przestraszony, bo Vargas go kontrował, nie aż tak często, ale mocno. To spowalniało Manny'ego, który pamięta, co się wydarzyło 8 grudnia 2012 roku. W przeszłości widzieliśmy, jak Pacquiao dominował, teraz zaś więcej myśli w ringu, boi się, że znowu wyląduje na macie. Przez to nie wygrywa już przez nokaut - ocenił Marquez.
43-letni Meksykanin, który pauzuje od maja 2014 roku, wciąż myśli o kolejnym pojedynku. Na ring być może wróci w przyszłym roku, aby stoczyć pożegnalną walkę. W przeszłości wielokrotnie odpierał sugestie na temat kolejnej, piątej już potyczki z Pacquiao, stwierdzając, że po nokaucie, jaki zaserwował Filipińczykowi, rywalizacja ta jest już zakończona.
Jednak po KO od Marqueza zauważalnym było, że Manny walczy znacznie ostrożniej, zdecydowanie odpowiedzialniej w obronie.
Gdyby Pacman został w limitach 135-140, myślę że tam by sadzał regularnie przeciwników na tyłku..
Czyli jest mniej widowiskowy. Spoważniał.
Czyli starzeje się.
Vargas przetrwał ledwo. W 12 rundzie już się gięły pod nim nogi. Gdyby Emanuel od początku używał aktywnie prawej ręki, a nie dopiero po 6 rundzie, odprawiłby Vargasa przed czasem. No chyba, że by się powtórzyła historia z walki z Algierim, gdzie sędzia po prostu nie przyjął do wiadomości, że Algieri został wyliczony, gdzie liczył go potem na stojąc, co jest nonsensem, i robił wszystko, by Algieri przetrwał.
Tutaj Bayless nie uznał 2 nokdaunów, więc nie uznałby jeszcze z 4 i dyskusja trwałaby nadal, jaki to waciak z Mannego.
Wcale bym się nie zdziwił, jakby się okazało, że Filipińczyk bije najmocniej w 147.
Ja nie zauważyłem aby Vargas był zagrożony. Nawet ten zaliczony nokdaun nie naruszył Vargasa.
Nie widziałem także 2 nie uznanych nokdaunów.
Ale z ciekawości obejrzę to jeszcze raz na moim "superprogramie"