KONTROWERSJE WOKÓŁ WALKI CULCAY-ANDRADE. BĘDZIE DRUGI PRZETARG
Spore zamieszanie zrobiło się wokół walki Demetriusa Andrade (23-0, 16 KO) z Jackiem Culcayem (22-1, 11 KO). Niemcy twierdzili, że do pojedynku nie dojdzie przez Amerykanów, ci zapewniają, że rzeczywistość jest zgoła inna.
Culcaya, regularnego mistrza WBA w wadze junior średniej, promuje grupa Sauerland. Przed kilkoma dniami jej przedstawiciele poinformowali, że Andrade zbyt długo czekał z podpisaniem kontraktu, dlatego walka została odwołana.
Ed Farris z A-Team Promotions, jeden z promotorów Andrade, podkreśla tymczasem, że pierwszego kontraktu od niemieckiego obozu nawet nie przekazano Amerykaninowi do wglądu - tak "absurdalne" zawarto w nim klauzule.
- Sauerland miałby na przykład prawo, by zmienić datę walki, i to właściwie bez żadnego uprzedzenia, co jest sprzeczne z z zasadami przetargu. Były też inne klauzule - Andrade otrzymałby karę w wysokości 100 tysięcy dolarów (właściwie cała jego gaża) za opuszczenie przynajmniej jednej konferencji prasowej na drugim końcu świata. Stało się dla nas oczywiste, że strona Culcaya robi wszystko, co w jej mocy, aby uniknąć tej walki - powiedział.
Dodał, że jego zawodnik podpisał kontrakt wiążący, gdy tylko go otrzymał. - Nie wspominając już o tym, że sam przetarg jest wiążący! - stwierdził.
Stanowczo podkreśli też, że "powód, dla którego ta walka się nie odbyła, to wina wyłącznie grupy Sauerland".
Wciąż jest jednak szansa, że do pojedynku dojdzie. Władze WBA zarządziły nowy przetarg. Obozy obu pięściarzy ponownie mają więc czas na negocjacje, a jeśli i tym razem nie osiągną konsensusu, dojdzie do drugiego konkursu ofert.
28-letni Andrade, którego kariera wolno się rozwija, ale z którym wciąż wiązane są duże nadzieje, zanotował zwycięstwo nad Culcayem na ringu amatorskim. Byłby też zdecydowanym faworytem potyczki na zawodowstwie.