DAVID PRICE: LUDZIE JOSHUY WYBRALI PO PROSTU ŁATWIEJSZĄ OPCJĘ

Kiedy tylko ogłoszono walkę Anthony'ego Joshuy (17-0, 17 KO) z Erikiem Moliną (25-3, 19 KO), natychmiast zareagowali na ten fakt brytyjscy bukmacherzy. Faworyt jest jeden - obrońca tytułu mistrza świata wagi ciężkiej federacji IBF, ale zmotywowany pretendent nie zamierza łatwo oddać pola.

Jeśli ktoś chce zarobić funta na wygranej Joshuy będzie musiał postawić aż trzydzieści trzy funty. To tylko pokazuje, jak nisko stoją akcje Amerykanina. Jest też stawka 10/1 na to, że Anglik obroni tytuł wygraną przed czasem, a także 4/1 na jego zwycięstwo przed upływem trzech rund.

Swoje trzy grosze dorzucił oczywiście także David Price (21-3, 18 KO), który był drugą i rezerwową opcją do wcielenia się w rolę challengera. Ponad dwumetrowy olbrzym z Liverpoolu kilka lat temu miał znokautować Joshuę podczas sparingu, ale w ostatnich kilkunastu miesiącach jego kariera miała kilka poważnych zakrętów.

- Oni wybrali po prostu łatwiejszą i bezpieczniejszą opcję. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Oczywiście chodzi mi o jego cały sztab, a nie o samego Anthony'ego. W pewnym momencie ludzie z jego otoczenia zdali sobie chyba sprawę, że walka ze mną byłaby naprawdę poważnym zagrożeniem dla Joshuy. To mogło się dla niego skończyć nokautem - przekonuje brązowy medalista olimpijski z Pekinu (2008).

- Czym dłużej trwały negocjacje, tym mniej wierzyłem, że dostanę taką szansę. Nie wierzę, by Molina naprawdę przybył do nas po zwycięstwo i to jest różnica pomiędzy mną a nim. Jego największym sukcesem pozostaje wygrana nad Tomkiem Adamkiem, ale nawet w tamtej potyczce Molina był nastawiony bardzo defensywnie. Jeśli oprze się o liny, jak zwykł to robić, walka z Joshuą skończy się w pierwszych rundach. Anthony to wojownik i on zapewne nie bał się ze mną walczyć, taką decyzję podjęli po prostu ludzie z jego otoczenia - dodał Price.

Walka Joshuy z Moliną odbędzie się 10 grudnia w Manchesterze. Dla Brytyjczyka będzie to druga obrona pasa organizacji IBF.