FOREMAN: O WALCE KLICZKO-JOSHUA BĘDZIE MÓWIĆ CAŁY ŚWIAT
Słynny George Foreman, jeden z najmocniej bijących pięściarzy w historii, zaciera ręce na walkę Anthony'ego Joshuy (17-0, 17 KO) z Władimirem Kliczką (64-4, 53 KO).
W ostatnich tygodniach spekulowano, że dwaj mistrzowie olimpijscy zmierzą się już w grudniu, ale plany przesunięto na marzec/kwiecień przyszłego roku. Pozwoli to obozom obu zawodników na spokojniejsze negocjacje i lepszą promocję megawalki.
- To najlepsze zestawienie - stary kontra młody, agresywny kontra bystry. Kliczko to świetny bokser. Ma dobry lewy prosty, a kiedy posiadasz ten cios, nie ma czegoś takiego, że najlepsze dni masz już za sobą. Możesz walczyć w nieskończoność. Jeśli do tej walki dojdzie, znajdzie się na pierwszych i ostatnich stronach gazet na całym świecie - mówi "Big George".
- Są obecnie zawodnicy, którzy poradziliby sobie w każdej erze. To Deontay Wilder, oczywiście Joshua. Ci pięściarze to fenomeny - dodaje.
Joshua przystąpi do drugiej obrony tytułu IBF w wadze ciężkiej 10 grudnia na gali w Manchesterze. Jego rywalem będzie najprawdopodobniej Amerykanin Eric Molina (25-3, 19 KO).
*
*
Raczej zestawienie typu: emeryt, co przegrał ostatnią walkę v niesprawdzony młodzik.
Nie ma szans, żeby KoksoPrzytulasek "walczył w nieskończoność" tak jak Foreman, czy Holmes. Raz, że jest najprawdopodobniej lepiej zabezpieczony finansowo niż byli obaj w.w., gdy wznawiali kariery a dwa, że brakuje mu zarówno charakteru, jak i twardego baniaka, którym i Larry, i George mogli się pochwalić i który w ich "drugim prime" przydawał się bardzo często.
Wilder poradzilby sobie w kazdej erze? Przeciez on sobie nie radzi nawet w obecnej.....
Juz tradycyjnie, ponizej obecny profesjonalny record naszego "krola" nokautu:
-30 czwarto i trzecioligowcow, cwierc i polamatorow, muraczy, tynkarzy i ochroniarzy z sumpermarketu dorabiajacych boksem w weekendy
-4 drugoligowcow
-zapasiony pseudo mistrz z "przypadku" (polaczenie prawdziwego mistrza VK wakujacego tytul i wyznaczenie Chrisa "Burrito" Areoli oslabionego po "diecie cud" do walki o wakujacy pas)
-Chris Arreola we wlasnej osobie - 2 lata starszy, jeszcze bardziej rozbity i po prowizorycznym obozie przygotowawczym robionym "na gwalt"
-Artur "Git" Szpilka - poziom wiadomy (Artek wygrywal na punkty do momentu nokautu)
Pozdrawiam wszystkich wielbicieli talentu naszego "nastepcy" Muhammada Ali'ego z Alabamy.
Doszli do tego zawodnicy o podobnych gabarytach lub nawet go przerastajacy, bedacy po 10 lat mlodsi.
Era Kliczki sie skonczyla, moze jeszcze spróbować odzyskac pasy, ale nie wroci juz do dominacji i zapewnie niedługo znow polegnie.
,, bez tego nie jest w stanie boksowac w swoim bezpiecznym stylu,,
W tym aspekcie widac rowniez brak E.Stewarda.. Takiej persony brakuje mu w narozniku. Kumpel Banks za tym troche nie nadaza.
Brak Stewarda robil duza roznice np w walce z Tysonem. Kliczko nie ma takiej inteligencji ringowej, by wiedzieć jak reagować w chwili, gdy dotychczasowa taktyka okazuje sie nieskuteczna. W takich momentach potrzebny jest trener o duzym autorytecie, ktory powie co trzeba robic, a z czego zrezygnować, a Banks takim nie jest.
Nie ma szans, żeby KoksoPrzytulasek "walczył w nieskończoność" tak jak Foreman, czy Holmes.
Nikt nie "walczy w nieskończoność". Holmes w wieku Władka był już o wiele słabszy niż wcześniej. Władek też mógłby walczyć za 5 lat z zawodnikami jak Mormeck, Leapai i by pewnie wygrywał. Moim zdaniem Władek jest co najmniej tak długowieczny jak Holmes i Foreman. Bracia Kliczko to chyba najstarsi mistrzowie w historii, patrząc na to realnie.
Witek pod koniec kariery dawał takie sobie walki z rywalami, których poziom miał się nijak do poziomu zawodników, z którymi mierzyli się Larry i George w latach 90.
Foreman będąc starszym i od Władka, i od Witka mierzył się z o wiele lepszymi zawodnikami, niż mierzą/mierzyli się obaj niemieccy Ukraińcy. Tytuł mistrzowski zdobył, gdy był niż oni starszy a w swojej ostatniej walce został ograbiony ze zwycięstwa.
Holmes w wieku Władka był już o wiele słabszy, fakt. Powoli tracił pracę nóg, refleks, lewy już nie chodził z taką częstotliwością jak kiedyś, coraz częściej walczył na linach. Mimo to pokonał Mercera, dał równą, twardą walkę prime walkę Holyfieldowi (rope a dope, który Larry uskuteczniał w tych dwóch pojedynkach to mistrzostwo świata) i jeszcze na dodatek będąc 46-letnią chodzącą skamieliną wypunktował (moim zdaniem), będącego świeżo po wygranej nad LL Oliviera McCalla, dosłownie szkoląc go momentami na środku ringu. Po jednym z ciosów, które Larry przyjął wtedy od McCalla na linach, Władzia do dzisiaj szukałby pewnie łba na Ukrainie.
Do czego zmierzam - i Larry, i Foreman mimo, że gorsi niż wcześniej, walczyli mądrzej, oszczędniej, inaczej, ale dalej bardzo efektywnie, na co m. in. pozwalała im niewiarygodna odporność. Z tej dwójki bardziej ceniłem zwłaszcza past-prime Holmesa, który jako out-boxer, niedysponujący argumentem w postaci super-mocnego ciosu jak George i tak radził sobie świetnie. Młody Kliczko (niezależnie od czynnika finansowego, który nie zmusiłby go do powrotu) nie miałby czego szukać na ringach w wieku Holmesa w latach 90.