BRIGGS: HAYE SIĘ MNIE BOI I WYKORZYSTAŁ MOJE NAZWISKO
Shannon Briggs (60-6-1, 53 KO) nie kryje niechęci wobec Davida Haye'a (28-2, 26 KO), któremu zarzuca, że wykorzystał do promocji własnej osoby nazwisko Amerykanina.
Obaj panowie mieli skrzyżować rękawice we wrześniu. Zawarli ustną umowę, z której jednak Anglik się nie wywiązał. Kolejny pojedynek ma stoczyć 10 grudnia, ale nie wspomina już nawet o byłym mistrzu świata federacji WBO.
- Wykorzystał sytuację i sprowadził mnie na swoją galę, ale nie potrafi dotrzymać danego słowa. Postanowił wybrać łatwiejszą drogę, choć szczerze mówiąc nie wydaje mi się, by mógł doprowadzić do innej, równie interesującej potyczki od strony finansowej. To wygląda trochę tak, jak gdyby chciał nabić sobie rekord łatwymi wygranymi, nie podejmować niepotrzebnie ryzyka i dopchać się do pojedynku z Joshuą za jakiś czas - uważa Briggs.
- Ja wiem i wiedzą to również inni. Haye po prostu się mnie boi - dodał Amerykanin.
Nie ma bardziej logicznego wytłumaczenia niż obawa (a przynajmniej mi nie przychodzi ono do głowy) by opisać dlaczego Haye olał Briggsa.
Nie ma lepszej walki zakontraktowanej (a nawet jeśli takie starcia są na horyzoncie to w przyszłości więc dlaczego miałby nie zarobić na walce z Briggsem wcześniej) a Briggs spełnił jego warunki. Dodatkowo walka ta to w teorii łatwa duża kasa do zarobienia a to Haye lubi najbardziej. Duża bo skoro za ostatniego "asa" David zgarnął podobno milion funtów na pewno Briggs z jego charakterkiem i szumem który potrafi wywołać swoją osobą wygenerowałby jeszcze większe zainteresowanie a co za tym idzie zyski.
Nie wierzę że chodzi o nie dawanie Briggsowi możliwości zarobienia czy o strach przed krytyką za bicie "nawiedzonego staruszka". Nie wierzę bo to świetny biznes również dla Davida a krytyki raczej się facet nie obawia (ostatnie dwa śmieszne pojedynki) i obawiać by nie musiał w przypadku doboru i tak kogoś sensowniejszego niż w ostatnich dwóch starciach (Briggs przynajmniej nie zamarłby w ringu ze strachu i raczej po lewym prostym na matę by się nie kładł ;D).
Reasumując David mimo danego słowa olewa łatwą ponoć walkę za którą zgarnąłby kupę forsy nie mając ku temu żadnych sensownych powodów. Przypomina mi to sytuację z Tysonem Furym. Kontuzje kontuzjami ale Haye zaznaczał jeszcze za nim wróci że nigdy nie zawalczy z Furym bo... Bo nie będzie dawał mu zarobić i bo przynosi mu pecha ;D
Tamta walka też miała być łatwiutka a Haye miał wyciągnąć za nią 5 milionów funtów minimum z tego co pamiętam. Cóż. Widać David lubi czasem odpuścić idealne okazje...
Zoabczymy kto wygra walkę Parker - Ruiz ja stawiam na Nowozelandczyka , Hey nie skreślam z PArkera może skosić młodego z Nowej Zelandii ale równie dobrze może mieć trudną walkę Parker jest ciągle w walce rozwiją się bije podbródkowe to nie będzie kelner pokroju De MOrri czy Arnold