ROY JONES JR: JESTEM UZALEŻNIONY OD BOKSU, NIE KOŃCZĘ KARIERY
Choć w styczniu będzie świętować czterdzieste ósme urodziny, Roy Jones Jr (64-9, 46 KO) nadal nie myśli o tym, aby zawiesić rękawice na kołku.
- Jestem uzależniony od boksu. Myślę, że [przejście na emeryturę] nie byłoby trudne, ale w tej chwili nie chcę tego robić. [Boks] to coś, co nadal sprawa mi radość, nadal jestem w stanie go uprawiać - mówi słynny Amerykanin.
Jednocześnie dodaje, że coraz rzadziej śledzi pięściarstwo przed telewizorem.
- Wolę tego nie robić. Nie chodzi o to, że mi to przeszkadza, ale staram się oglądać tylko wtedy, kiedy mam coś komentować. Chcę widzieć bokserów podejmujących wyzwania, a nie toczących walki, które łatwo wygrają. Coraz rzadziej dochodzi do starć typu Kowaliow-Ward - wyjaśnił.
On sam, jak zapewnia, pomimo zaawansowanego wieku będzie szukać w ringu kolejnych wyzwań.
- Ludzie chcą mnie oglądać w walkach, które wymagają ode mnie wysiłku. I takie one będą. Nie czuję się dobrze, jeśli nie ma wyzwania. Nie chcę zwodzić moich kibiców - oznajmił.
Ostatnią walkę Jones Jr stoczył w sierpniu, zwyciężając na punkty Rodneya Moore'a. Była to jego druga wygrana od czasu porażki przez nokaut z Enzo Maccarinellim w grudniu ubiegłego roku.
Boksując z przeciętniakami jako przystawka jakiś gal nikomu by nie szkodził tylko wtedy nie może traktować tego jako pracy bo utrzymać się z takich wypłat nie utrzyma. No ale przecież on jest uzależniony od boksu a nie od pieniędzy które za boksowanie zarabia. No chyba że jest nieszczery...
Twierdzi że źle się czuje gdy nie ma wystarczających wyzwań których wymagają od niego fani? Bardzo wątpliwa teza brzmiąca raczej jak wymówka. Żaden fan nie chce oglądać takich obrazków jak w walce z Maccarinellim więc i pretensji nie powinno być jeśli Roy boksowałby dla przyjemności bez żadnej presji i udawania że coś jest jeszcze w stanie zdziałać na najwyższym poziomie.
Już dostał kilka razy.
Ale Roy jest jak muł. Odporny na naukę i trudny do zaje..a.