SANCHEZ: SĄ MEKSYKANIE, KTÓRZY ROBIĄ TO, CO MÓWIĄ
Trener Giennadija Gołowkina (36-0, 33 KO) ciągle wierzy, że uda się doprowadzić do walki z Saulem Alvarezem (48-1-1, 34 KO), ale podkreśla, że w razie czego są inni Meksykanie, którzy chętnie zmierzą się z jego podopiecznym.
Pojedynek "GGG" z "Canelo" miał się odbyć już w ubiegłym, potem w tym, aż wreszcie został przesunięty na przyszły rok.
- Złożyli nam ofertę, ale była absurdalna. Tom [Loeffler - promotor Gołowkina] rozmawia z Oscarem [De La Hoyą - promotorem Alvareza], żeby zobaczyć, czy uda się zorganizować tę potyczkę we wrześniu przyszłego roku. Ludzie chcą tej walki. Liczą na to, że "Canelo" dotrzyma słowa i będzie boksować - mówi Abel Sanchez.
Gdyby jednak do walki nie udało się doprowadzić, być może naprzeciw Kazacha stanie któryś z rodaków Alvareza - Gilberto Ramirez (34-0, 24 KO), niepokonany mistrz WBO w wadze super średniej, lub wciąż popularny dzięki dużo znaczącemu w Meksyku nazwisku Julio Cesar Chavez Jr (49-2-1, 32 KO).
- Pięknie, że są Meksykanie, którzy robią to, co mówią. Lubię Julio, to talent, który został zmarnowany przez brak pracy, oby jeszcze się spełnił w przyszłości, byłoby wspaniale dla Meksykanów i samego Julio. A Gilberto powtarzał już w ostatnich miesiącach, że chce walczyć z Gołowkinem - oznajmił Sanchez.
Kazach miał wrócić na ring w grudniu, ale jego walka z Danielem Jacobsem (32-1, 29 KO) nie dojdzie do skutku, przynajmniej nie w tym terminie. Teraz mówi się, że Gołowkin będzie boksować w lutym lub marcu.