PROMOTOR STEVENSONA: TO NIE KONIEC PREMIER BOXING CHAMPIONS
Pogłoski o śmierci projektu Premier Boxing Champions są mocno przesadzone, twierdzi jeden z promotorów współpracujących z jego twórcą, Alem Haymonem.
Kibice oglądają w tym roku stosunkowo niewiele gal PBC, a większość z tych, które udaje się zorganizować, nie porywa jakością walk. Dlatego od jakiegoś czasu spekuluje się, że cykl niebawem upadnie.
- Rozmawiam regularnie z Haymonem i nie ma z jego strony żadnych sugestii, że projekt się kończy. Porusza tylko i wyłącznie kwestię przyszłości PBC - mówi tymczasem Yvon Michel z kanadyjskiej grupy GYM.
- Wszystko, co robi Haymon, przyniosło pięściarstwu korzyść. I wiele jeszcze przyniesie. To nie koniec. Nie żałuję współpracy z Haymonem i chcę, aby ona trwała jeszcze długo - dodaje.
Na galach PBC boksuje kilku znanych pięściarz grupy Michela - m.in. Adonis Stevenson i Artur Beterbijew.
Zamiast ring announcera jakiś głos jak z gier PlayStation, po "ostatniej" walce wieczoru jeszcze jakieś dodatkowe walki przy pustych już trybunach. Bzdura. Bez sensu i logiki.
Może upadać, choć dobrze, by Haymon został w biznesie. Im więcej graczy na rynku, tym lepsza oferta dla klienta.
Pełna zgoda. Dla mnie na siłę chciał się odróżnić od reszty. A lepiej by było, gdyby się odróżnił jakością. W zamian za to otrzymaliśmy takie "skarby" jak Garcia vs Salka czy teraz Vargas.
*
*
*
Otrzymaliśmy też takie klasyki jak Thurman-Porter, która była najbardziej widowiskową walką na szczycie półśredniej od dobrych kilku lat. Kwestia announcera to kwestia drugorzędna z perspektywy kogoś kto walkę ogląda w przekazie telewizyjnym, wtedy i tak kamera skierowana jest na zawodników bądź przedstawianego ringowego więc nie odczuwa się jego braku. Poza tym announcer jest, tylko siedzi przy ringu. Kwestia walk po walce wieczoru to też kwestia względna. Są pojedynki i pięściarze, którzy ściągają do hali lokalnych kibiców, a jednocześnie poziom sportowy jest za słaby żeby załapać się na przekaz telewizyjny.
Myślisz, że gdyby Szpilka z Mollo zawalczyli przed Castillo-Smith i mega nudnej walce Molina-Spinks to Polonia zostałaby na tych walkach? Nie, wówczas byśmy mieli walkę wieczoru i pustki na trybunach w przekazie telewizyjnym co nie wygląda za dobrze.
Ale chodzi mi o to, że oprócz kilku hitów, jednak PBC nie trzyma poziomu.
Takie walki jak Thurman-Porter to żaden hit, takie walki od pół wieku robili na Sho i HBO. Natomiast na SHO czy HBO nie obejrzałbyś Garcia vs Salka, bo nie zapłaciliby za to.
*
*
*
Thurman-Porter to był hit, walka dwóch czołowych półśrednich w swoim prime w szalonym tempie przez 12 rund pełnych wymian. I to wszystko na ogólnodostępnym CBS gdzie każdy Amerykanin mógł tę walkę obejrzeć. Zaserwowali walkę na otwartym kanale, którą spokojnie HBO czy SHO mogło sprzedać w PPV. Za HBO i SHO trzeba dodatkowo płacić. Nie ma się więc co dziwić, że żeby zbilansować budżet to trzeba następnie pokazać 1-2 słabsze gale. Garcia-Salka to ten sam poziom co Gołowkin-Wade (HBO) czy Santa Cruz-Zaleta (SHO) i obydwie te walki znalazły swoje miejsce w ramówkach wspomnianych stacji. Jakby przeszukać historię gal pokazywanych przez HBO czy SHO to idę o zakład, że znalazłbym więcej pojedynków stojących na poziomie Garcia-Salka.
Zgoda, że HBO często robi fatalne walki, których nikt nie chce (Ward-Brand).
Ale unikany przez wszystkich Gołowkin z obowiązkowym pretendentem nijak się ma do Garcii, który wziął gościa boksującego dwie kategorie niżej i jeszcze narzucił umowny limit w walce non-title za gruby hajs.
Poza tym Gołowkin generuje zysk niezależnie od rywala i na jego galach wszyscy dobrze zarabiają, a Garcia tylko traci resztki fanów głupimi decyzjami, a Haymon jeszcze płaci mu za to grube pieniądze (nie wiadomo czemu).
Thurman-Porter w PPV? Gruba przesada.
*
*
*
Jeżeli HBO w PPV pokazało taką walkę jak Crawford-Postol to tym bardziej nadaje się na PPV zestawienie dwóch widowiskowo walczących amerykanów, którzy mierzą się w elitarnej półśredniej.
Autor komentarza: Dudas Data: 17-10-2016 17:07:30
Ale unikany przez wszystkich Gołowkin z obowiązkowym pretendentem nijak się ma do Garcii, który wziął gościa boksującego dwie kategorie niżej i jeszcze narzucił umowny limit w walce non-title za gruby hajs.
*
*
*
To nie zmienia postaci rzeczy, że ze sportowego punktu widzenia ta walka to była kupa, a dysproporcja pomiędzy poszczególnymi zawodnikami była porównywalna do tej jaka miała miejsce w walce Garcia-Salka.