JEŻEWSKI WOLNYM ZAWODNIKIEM? SPRZECZNE SYGNAŁY
Narósł konflikt pomiędzy Mariuszem Grabowskim a promowanym przez niego Nikodemem Jeżewskim (12-0-1, 7 KO). - Od jutro staję się wolnym zawodnikiem i jestem gotowy do kolejnych wyzwań sportowych - mówi niepokonany pięściarz kategorii junior ciężkiej. Zupełnie innego zdania jest szef stajni Tymex Boxing Promotion.
- Cały ten okres, kiedy byłem nieaktywny, ostro zasuwałem. Obecnie jestem sparingpartnerem mojego kolegi Marcina Rekowskiego, któremu pomagam przygotować się do pojedynku z Zimnochem w Wieliczce. To co ostatnio usłyszałem z ust pana Grabowskiego, że rzekomo nie przyjąłem oferty od Kołodzieja, jest kompletną bzdurą. Mogę z nim walczyć choćby zaraz. Jaki byłby sens odmawiać potyczki z nim skoro nie tak dawno sam się o to prosiłem? To są jakieś żarty. Fakt, otrzymałem w ostatnim czasie kilka propozycji, ale na miłość boską, nie mam zamiaru walczyć za parę gorszy, dopłacając do tego interesu. Mogę powiedzieć tylko tyle, że gaże za mój występ były śmiechu warte. Więcej miesięcznie płacę mojemu szkoleniowcowi niż miałbym dostać za start. Przez chwilę rozpatrywałem nawet przejście do wagi ciężkiej, ale po głębszych przemyśleniach uznałem, że w obecnej kategorii mam dużo większe argumenty sportowe. W tym momencie jestem wolnym zawodnikiem, choć nie ukrywam, że zamierzam związać się z pewną zupełnie nową osobą w tej branży - powiedział Jeżewski.
- Nikodem ma jeszcze przez dwa i pół roku ważny kontrakt. Skoro on twierdzi inaczej, to sprawa rozstrzygnie się w sądzie. Teraz narzeka na kontrakt, ale to przecież on chciał ze mną związać się umową i gdyby nie to, że go promowałem, to przecież nikt by o nim nie usłyszał. Niech więc na drugi raz zastanowi się co podpisuje. Prawda jest taka, że Nikodem aż rwał się do walki z Letrem, ale gdy już usłyszał nazwisko Balskiego, to nawet nie podejmował tematu. Mówi o małych pieniądzach, lecz gdy proponowałem mu walki wyjazdowe za siedem i pół tysiąca dolarów, potem nawet za dziesięć tysięcy dolarów, odrzucał te propozycje. W ciągu czterech ostatnich miesięcy odrzucił sześć ofert walk. Jeżeli zwróci mi wszystkie koszta, jakie w niego zainwestowałem, spokojnie możemy się rozejść. Póki co ma jeszcze dwa i pół roku ważną umowę. Zawsze w wywiadach opowiadał, że jest w gazie i gotowy do walk, jednak gdy takie walki mu proponowałem, za każdym razem znalazł jakiś argument, by się wycofać. On po prostu chciałby się bić tylko z takimi zawodnikami, których się nie boi. Każdą poważniejszą ofertę odrzucał już na samym starcie. On twierdzi, że jest już wolny, ja natomiast twierdzę coś zupełnie innego - ucina temat sam Grabowski.