BRAHMER I CLEVERLY PODKRĘCAJĄ ATMOSFERĘ
- Ta walka to moje przeznaczenie - mówi Nathan Cleverly (29-3, 15 KO), który w sobotni wieczór w końcu spotka się z Jurgenem Brahmerem (48-2, 35 KO), z którym był łączony już od 2011 roku. W stawce będzie należący do Niemca pas WBA Regular wagi półciężkiej.
- Jechałem samochodem do Londynu, kiedy otrzymałem wiadomość, że Brahmer nie przyleciał i wycofał się z walki - wspomina Walijczyk sytuację sprzed pięciu lat. - To był już drugi raz, bo wcześniej mieliśmy się spotkać na jego terenie. W ciągu dwóch dni musieliśmy znaleźć następcę - kontynuował Cleverly, który w potyczce o wakujący tytuł pokonał sprowadzonego w ostatniej chwili, dzielnego Aleksa Kuziemskiego. - Chciałem wtedy wyrwać pas Brahmerowi. Niestety sięgnąłem po to trofeum inaczej i choć spełniłem swoje marzenia, to nie byłem w pełni usatysfakcjonowany. Widać potrzebowaliśmy aż pięciu lat, by doprowadzić do tego spotkania. Ten pojedynek to moje przeznaczenie!
- Brahmer miał świetną karierę, pełen szacunek dla jego osiągnięć, nadszedł jednak czas, by starzy mistrzowie ustąpili miejsca młodszym. Wierzyłem w wygraną pięć lat temu, a teraz jestem tego sukcesu jeszcze bardziej pewien - kontynuował pretendent.
- Dziś to znacznie większa i ciekawsza walka niż byłaby pięć lat temu, nie mogę się już więc doczekać. Cleverly to ten sam zawodnik, jakim był wtedy. Preferuje ofensywny styl i wiem co muszę robić w tym pojedynku. Chcę jak największych wyzwań i mam nadzieję, że po tym jak już pokonam najbliższą przeszkodę, potem będzie mi dane rywalizować ze Stevensonem bądź zwycięzcą walki Kowaliowa z Wardem - ripostował Brahmer.
Cleverly to zwykły rzemieślnik z watą, bez nóg i kiepską obroną.
Pytanie czy "popłuczyny" talentu wystarczą na rzemieślnika...