WHYTE POMAGA ALLENOWI W WALCE Z DEPRESJĄ
Przed walką było gorąco, ale teraz Dillian Whyte (18-1, 14 KO) i David Allen (9-1-1, 6 KO) są dobrymi kolegami. Ten pierwszy zdradził, że wyciągnął do młodszego rodaka pomocną dłoń, kiedy dowiedział się, że 24-latek zmaga się z depresją.
Pod koniec lipca na gali w Leeds Whyte pokonał Allena po dziesięciu rundach jednogłośną decyzją sędziów. Miesiąc później pokonany wyjawił, że ma poważne problemy z uzależnieniem od hazardu i popadł w depresję.
- Widziałem, że jest podłamany, pomyślałem więc, że może wyszłoby mu na dobre, gdyby uciekł od swojego naturalnego środowiska i przyjechał do Londynu na obóz treningowy. Wiem, jak to jest być w dołku, wiem też, że drobne gesty czy słowa mogą zrobić w takiej sytuacji wielką różnicę. Zadzwoniłem więc do niego i powiedziałem, że może przyjechać, że mu zapłacę, że będzie mu się to opłacać. W ten sposób nauczy się czegoś i on, i ja - powiedział Whyte.
Zaraz po tym, jak Whyte pokonał Allena, odmówił podania przeciwnikowi ręki. 28-latek, mający też na pieńku z Anthonym Joshuą, zapewnia jednak, że mimo tego typu incydentów ma również znacznie łagodniejszą stronę.
- Wojna to wojna, czasami potrzebuję trochę czasu, żeby ochłonąć. Wcześniej bardzo się nakręcam, jestem w trybie totalnej agresji. Ale jestem tylko człowiekiem. Jestem ojcem i synem. Mam w sobie współczucie. Boks zbliża ludzi. Tyle że, jak mówię, wojna to wojna - oświadczył.
Whyte przystąpi do kolejnego pojedynku 7 października w Glasgow. Jego rywalem będzie Ian Lewison (12-2-1, 8 KO).