MARIUSZ WACH: CHCĘ PO PROSTU DOBRZE SIĘ POKAZAĆ, OBOJĘTNIE Z KIM
- Jest mi bez większej różnicy, z kim zmierzę się w Krakowie. Śledzę na bieżąco walki moich dwóch potencjalnych przeciwników, mam jakiś obraz tych zawodników, lecz przede wszystkim skupiam się na sobie i swojej pracy - mówi Mariusz Wach (32-2, 17 KO), który kolejny pojedynek stoczy 5 listopada podczas gali Polsat Boxing Night w Krakowie. Problem w tym, że nie wie jeszcze z kim?
Pierwotną opcją był Izu Ugonoh (16-0, 13 KO), ale w ostatniej chwili jeden z dwóch menadżerów ocenił to za zbyt duże ryzyko. Opcją rezerwową jest teraz Andrzej Wawrzyk (32-1, 18 KO), o ile oczywiście w najbliższą sobotę upora się z Albertem Sosnowskim.
- Za wszelką cenę będę chciał zaprezentować się dużo lepiej niż to miało miejsce w maju, tym bardziej, że zaboksuję przed własną publicznością. Fajnie czasem wystąpić u siebie w domu. Jestem już doświadczonym pięściarzem, nie podniecam się tym wszystkim, ale możliwość walki w Krakowie to dla mnie zawsze większa motywacja - nie ukrywa "Wiking".
- Na ostatniej prostej okazało się, że w sumie nie wiem z kim przyjdzie mi się zmierzyć. Na pewno dużo będzie też zależało od przebiegu sobotniego starcia Andrzeja z Albertem w Gdańsku. Temu pojedynkowi będę się bacznie przyglądał i to z bliska. Potem wracam do ciężkiej pracy. Od miesiąca trenuję w Katowicach pod okiem Jakuba Chyckiego. Treningi typowo bokserskie pod okiem Piotrka Wilczewskiego również będą odbywały się tu na miejscu. Mam wszystko dobrze poukładanie, włącznie z odpowiednią dietą, która pomoże mi skutecznie zgubić kilka kilogramów. Mam nadzieję, że efekty mojej pracy będą widoczne już w listopadzie. Zdaję sobie sprawę, że ostatnimi czasy boksowałem poniżej oczekiwań. Zawsze czegoś brakowało i teraz wierzę, że pokażę się ze znacznie lepszej strony. Nazwisko rywala to zapewne kwestia kilku najbliższych dni, ale ja czekam na taką informację ze spokojem i skupiam się na budowaniu wysokiej formy - dodał Wach.
To pytanie czy w tym tkwi problem czy jak? :) Redakcjo, bez takich byków.
Moim zdaniem problemem Mariusza jest to, że go się po prostu nie chce oglądać. Jest powolny, prosty, mało efektowny.
Niestety nie jest.
Wach to leń. Dla niego ciężka praca, to jak musi zejść z wersalki i przyjść na salę treningową chyba.
No i jeszcze to wieczne "Ostatnio nie było a dobrze, ale teraz to dopiero będzie..."
do zarzygania
A rzyjdzie do walki, to znowu zobaczymy górę sflaczałego sadła i ruchy jak w kisielu.