ROBERTO DURAN - BOKSER O KAMIENNYCH PIĘŚCIACH
"I am not an animal in my personal life. But in the ring there is an animal inside me. Sometimes it roars when the first bell rings" - Roberto Duran
W związku z niedawną śmiercią "Największego" Muhammada Alego oraz premierą filmu "Hands of Stone" (polski tytuł - "Kamienne Pięści") niektórym fanom szermierki na pięści nasuwa się pewne pytanie - kto z legendarnego ścisłego topu wciąż żyje? Posiłkując się choćby zestawieniem najlepszych pięściarzy w historii według ESPN wygląda na to, że to Roberto Duran. I właśnie legendarny "Manos de Piedra" jest głównym bohaterem tego artykułu. Oddajmy mu hołd, na jaki bez wątpienia zasługuje.
Roberto Duran Samaniego urodził się 16 czerwca 1951 roku w Guarare (Panama). Jego matka Clara Samaniego nie miała pieniędzy, aby wezwać doktora, gdy zaczęły się bóle porodowe, więc Duran urodził się w asyście babci. Jego ojciec Margarito Duran Sanchez był meksykańskim imigrantem na co dzień zamieszkującym Arizonę. W latach sześćdziesiątych służył jako kucharz w amerykańskiej armii stacjonującej w Panamie. Opuścił jednak kraj zanim urodził się Roberto, w związku z czym przyszły gwiazdor boksu nie poznał swojego ojca dopóki nie wszedł w dorosłość. Nasz bohater spędził dzieciństwo w dystrykcie La Casa de Piedra w El Chorrillo, gdzie rządziło prawo pięści. Duran opisywany był jako outsider, osoba skrajnie indywidualna, podążająca swoimi ścieżkami. Sprawiał liczne problemy w szkole, a na ulicy bił się o dogodne miejsce do pucowania butów i sprzedawania gazet. Robotny chłopak marzył o tym, by pewnego dnia kupić swojej matce dom, a malując pokoje hotelowe ze swoim wujem wiedział, że świata nie zawojuje.
Pewnego dnia waleczny ośmiolatek udał się do Neco de La Guardia Gymnasium naśladując boksującego tam brata – i tak już został. Nie osiągnął wielkich wyników w amatorstwie, szanse kwalifikacji olimpijskich i udziału w innych prestiżowych turniejach otrzymywali chłopcy pełniący służbę wojskową, a Duran pro-militarny nie był. Młodzieniec ciągle dorabiał na rozmaite sposoby - doszło do tego, że tańczył i śpiewał na ulicach, w barach i lokalnych burdelach. Zdał sobie sprawę, że trzeba szybko postawić wszystko na jedną kartę. W wieku 16 lat przeszedł na zawodowstwo.
Po wygraniu pierwszych 21 walk, jego kontrakt za $300 zdecydował się wykupić lokalny przedsiębiorca i milioner – Carlos Eleta. W dzikim Panamczyku rozpoznał małego chłopca, który kiedyś kradł z jego posesji kokosy. Mając profesjonalne zaplecze Duran rozpoczął marsz ku lepszemu życiu. Brutalną siłą i odwagą, jeszcze wówczas bez bajecznej techniki, bez PR-u i pięknej buźki ze śnieżnobiałym uśmiechem spoglądającej ze wszystkich panamskich billboardów, zdobywał serca i podziw publiki. Manager Eleta zatrudnił wybitnych fachowców: Freddiego Browna jako cutmana i legendarnego Raya Arcela jako trenera. Nauczyli go oni amerykańskiego "old school’u", połączyli to z meksykańskim stylem, efektywną obroną i ekonomią ruchów. Wypolerowali brylant, a Duran doszedł do rekordu 30-0 z 27 nokautami na koncie.
Duran żył teraźniejszością, kupował drogie ciuchy, auta i biżuterię. Stawał się symbolem ruchu Machismo. W czerwcu 1972 roku stanął w pierwszej w swoim życiu walce o tytuł mistrza świata. Tytuł WBA w wadze lekkiej dzierżył wówczas niesamowity Szkot Ken Buchanan. Walka odbyła się w nowojorskiej Madison Square Garden. Toczyła się ona w piorunującym tempie, a Duran pierwszy raz położył rywala na deski już w 15. sekundzie pierwszej rundy. "El Cholo" – bo taki wówczas nosił pseudonim – kontynuował swoje dzieło, by finalnie znokautować rywala w 13. rundzie. Nokaut był nieco kontrowersyjny, gdyż sędzia Johnny LoBianco odepchnął szarżującego challengera od mistrza przypartego do lin, co paradoksalnie ułatwiło Roberto zadanie finalnego ciosu. Buchanan reklamował cios poniżej pasa, lecz sędzia ogłosił TKO. Szkot do tej pory zresztą wspomina, że myśli o Duranie za każdym razem, kiedy oddaje mocz. W wieku 21 lat Roberto Duran rozpoczął panowanie na tronie wagi lekkiej. Siał terror, niszcząc kolejnych 12 rywali. Przegrał co prawda jedną potyczkę z Estebanem De Jesusem, lecz nie była obrona tytułu. Zrewanżował się mu zresztą dwukrotnie. Po zemście nr 2, w lutym 1979 roku, oddał swoje tytuły WBC i WBA i przeszedł do wagi półśredniej. Po wygraniu ośmiu kolejnych walk na jego celowniku znalazło się cudowne dziecko Ameryki, mistrz olimpijski – Sugar Ray Leonard.
"The Brawl in Montreal" – czyli bijatyka w Montrealu miała miejsce 20 czerwca 1980 roku na Stadionie Olimpijskim w Montrealu. Leonard z Angelo Dundee w narożniku miał zarobić czterokrotnie (sic!) więcej niż Duran. To jeszcze bardziej rozwścieczyło i napędziło do boju szarżującego panamskiego byka. Walka była dość wyrównana, na absolutnie najwyższym poziomie osiągalnym tylko dla elity elit. Zwycięstwo Durana na punkty było jednak bezapelacyjne. Leonard walczył nietypowo dla siebie na płaskich stopach, jak określali to fachowcy: "He fought flat footed, toe to toe against Duran”. To była gra Durana, jego styl - wygrał mentalnie zanim walka się rozpoczęła. Na konferencjach prasowych ubliżał zarówno Leonardowi, jak i jego ówczesnej żonie. Machismo i terror osiągnęło swój szczyt. To był prime-time Durana. Don King i Bob Arum mówili później, iż była to autentyczna nienawiść, nic nie było reżyserowane. Bezkompromisowy Roberto, który za niepotrzebną uznał nawet naukę angielskiego, spełniał w Stanach swój American Dream. Po zdobyciu mistrzostwa w drugiej kategorii wagowej impreza nie miała końca. Duran stał się hiszpańskojęzycznym celebrytą podejmowanym przez wielkich tego świata. W Panamie nocował w prezydenckich apartamentach, tłumy ludzi witały go na lotnisku i podczas celebracji zwycięstwa na ulicach Panama City.
Po tym zwycięstwie przyszedł czas na największe rozczarowanie w jego karierze. Po katorżniczym zbijaniu wagi przez Durana (mówi się o około 30 kg) niedawni rywale spotkali się ponownie w Nowym Orleanie w listopadzie tego samego roku. „Hands of Stone” dostał za ten pojedynek $8,000,000, natomiast Leonard $7,000,000. Przed walką Ray Charles odśpiewał „America the beautiful” i nakazał Sugar Rayowi skopać Panamczykowi tyłek. Leonard wrócił do swego dawnego „tancerskiego” stylu, przy powolnym, ospałym i statycznym Duranie wyglądał bardzo efekciarsko. Niemniej jednak było w tym wszystkich więcej pozorów niż skuteczności, wbrew temu co myśli wielu fanów boksu. W każdym razie sfrustrowany Duran, z sobie tylko znanych powodów, w ósmej rundzie poddał walkę. Miał wówczas rzec do sędziego: „No pelea con el payaso” – nie będę więcej walczył z tym pajacem. Na kartach punktowych sytuacja wyglądała następująco: 68–66, 68–66, oraz 67–66. Duran tłumaczył się silnymi bólami brzucha, które dokuczały mu od 5. rundy w związku z gwałtownym zbijaniem wagi, a następnie obfitym posiłkiem przed samą potyczką. W ramach ciekawostki - "El Cholo" miał przed walką spożyć: duży termos bulionu, pół termosu herbaty, pomarańcz, grapefruit, dwa duże steki, frytki, cztery wielkie szklanki soku pomarańczowego, dwie szklanki wody i na dokładkę kubek herbaty. Później znowu pół steku i herbatę (!!!). Po poddaniu walki i utracie tytułu na rzecz Leonarda, w Panamie i USA natychmiast zdjęto z anteny i billboardów wszystkie reklamy z Duranem. Walka zapamiętana została jako „No mas” – czyli „mam dość, wystarczy, więcej nie”. Stan niebytu i znienawidzenia Durana przez publikę miał trwać prawie 3 lata…
Jego narożnik go opuścił, zdegustowany Ray Arcel powiedział, że Duran potrzebuje chyba psychiatry bardziej niż czegokolwiek innego. Żaden mistrz pod jego pieczą, a miał ich w sumie aż dwudziestu, nigdy nie poddał walki. Carlos Eleta stwierdził natomiast, iż Roberto nie poddał walki z powodu bólu brzucha, lecz z powodu frustracji ośmieszenia przez znienawidzonego rywala. Duran przez długi czas postanowił żyć poza Panamą, w której jednego wieczoru z herosa i półboga stał się symbolem upodlenia i wstydu.
W każdym razie przez ponad 20 następnych lat Duran kontynuował swoją karierę. Po porażce z niesamowitym Wilfredo Benitezem o tytuł WBC wagi lekkośredniej, przegranej z Kirklandem Laingiem i szokującym nieco zwycięstwie nad dysponującym piorunującym lewym sierpem Pipino Cuevasem, Duran powrócił na salony w swoje 32. urodziny - 16 czerwca 1983. Tego właśnie dnia w kapitalny sposób zdeklasował w ciągu ośmiu rund Davey Moore’a. Masakra skończyła się przez TKO, lecz sędzia powinien był przerwać tę masakrę dużo wcześniej. Duran został mistrzem świata trzeciej kategorii wagowej – zdobył pas WBC w wadze lekkośredniej.
Po uskrzydlającym zwycięstwie przyszedł czas na kolejne wyzwania, a tych "El Cholo" nigdy nie unikał. W listopadzie jakże udanego dla siebie 1983 roku Duran zmierzył się z dominatorem wagi średniej, „fałszywym mańkutem” Marvinem Haglerem. Pojedynek odbył się o tytuły WBC, WBA i IBF tejże kategorii. Po 15 rundach wyrównanej walki sędziowie orzekli zwycięstwo „Marvelous” Haglera w stosunku: 142-144, 145-146 oraz 143-144. Duran nie zawiódł, stał się członkiem elitarnej „fantastycznej czwórki” lat 80’, w skład której wchodzili jeszcze Sugar Ray Leonard, Thomas Hearns i właśnie Hagler. Odkupienie win dokonało się. Ale to jeszcze nie koniec…
W 1984 roku Duran poległ przez brutalny nokaut z Thomasem Hearnsem w drugiej rundzie. Sama różnica rozmiarów obu panów była kolosalna. Walka toczyła się o tytuł WBC wagi lekkośredniej. Przez kolejnych pięć lat Roberto pozostawał aktywny, lecz poziom jego rywali znacznie spadał. Duran ciągle miał liczące się nazwisko, lecz wydawać by się mogło, iż marzenia o kolejnym tytule nie mają już żadnego sensu.
Dzień 24 lutego 1989 roku przeszedł jednak najśmielsze oczekiwania fanów Panamczyka. Wtedy to zmierzył się on z pogromcą samego Hearnsa, młodym gniewnym mistrzem świata WBC wagi średniej - Iranem Barkleyem. Pięściarz ten był przyjacielem danwego rywala Durana, tragicznie zmarłego Daveya Moore’a i obiecał pomścić kolegę, przenieść cały swój ból na 37-letniego oponenta. Kibice w Atlantic City obejrzeli ogłoszoną później przez czasopismo "The Ring" najlepszą walkę roku 1989.
Duran wzbił się na absolutne wyżyny pięściarskiego rzemiosła i pokonał szybszego, silniejszego i o wiele większego rywala przez niejednogłośną decyzję. Udało mu się nawet powalić rywala na deski w 11. rundzie. Świat boksu był w szoku. Duran został mistrzem świata czwartej kategorii wagowej, a Sugar Ray Robinson miał rzec, iż był to najlepszy występ jakiegokolwiek pięściarza w historii boksu.
Roberto oddał tytuł i poszedł do wagi super średniej, aby po raz kolejny zmierzyć się z Sugar Rayem Leonardem. Obaj byli już cieniami dawnych siebie i Duran przegrał ostatecznie na punkty potyczkę o pas WBC. Kolejne lata kariery "Kamiennych Pięści” były bardzo zmienne. Było to już bardziej odcinanie kuponów i bazowanie na nazwisku, chociaż mimo wieku dał kilka naprawdę interesujących walk. Najpierw dwukrotnie – w 1994 i 1995 – przegrał po kontrowersyjnych decyzjach z Vinnym Pazienzą w walkach o pas mistrza świata wagi superśredniej organizacji IBC. W 1996 roku przegrał z kolei z legendarnym Hectorem ‘Macho” Camacho o wakujący pas wagi średniej.
Dwa lata później doszło do walki, podczas której wielu fanów Durana płakało. W wieku 47 lat przegrał przez TKO w 3. rundzie w walce o pas WBA kategorii średniej z atletycznym Williamem Joppym. To była prawdziwa masakra, której żaden fan Panamczyka nie chciał oglądać. Duran nie poddawał się jednak i w 2000 roku zdobył tytuł mistrza świata wagi super średniej NBA, lecz przegrał go w kolejnym roku z „Macho” Camacho.
Kariera Durana trwała 31 lat, zakończył ją mając na karku równe 50 wiosen. W jej trakcie zdobył prestiżowe tytuły mistrzowskie w czterech kategoriach wagowych. Jego rekord to 103 (70 KO) – 16 (4 KO). W 2007 roku został wybrany do Międzynarodowej Bokserskiej Galerii Sław. Za walki szczególnie godne uwagi uważam te, w których w przeciwnym narożniku stawali:
Ernesto Marcel, Hiroshi Kobayashi, Ken Buchanan, Lou Bizzaro, Esteban De Jesus, Guts Ishimatsu, Ray Lampkin, Carlos Palomino (majstersztyk), Sugar Ray Leonard, Wilfred Benitez, Luigi Minchillo, Pipino Cuevas, Davey Moore (majstersztyk), Marvin Hagler, Thomas Hearns, Iran Barkley (brylant!), Jorge Castro… plus wszystkie inne.
Po walce z Camacho, Duran przeżył ciężki wypadek samochodowy w Argentynie podczas trasy promującej jego muzyczną karierę (specjalizuje się w salsie). To umocniło go w przekonaniu, iż należy zawiesić rękawice na kołku.
Charakterstyka stylu:
Niesamowity półdystans, sierpy, haki, podbródki, nokautujące – zwłaszcza w wadze lekkiej - ciosy z obu rąk, umiejętność zmiany tempa, świetna praca nóg – zwłaszcza skracanie ringu, świetna defensywa, charakterystyczna garda, zwody – patrz: walka z Palomino, prawa kontra lepsza niż ta Archie Moore'a, ekonomia ruchów, eksplozywność, spryt, tzw. lazy jab (leniwy – lecz silny) lewy prosty.
Opracował Jakub Wielogórski
Redakcja BOKSER.ORG poleca wyświetlany w polskich kinach film "Kamienne Pięści", który opowiada historię Roberto Durana.